Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna  Zaloguj  Rejestracja
Ścigany [M. Ostrowski, Voozie, Luke]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna -> Misje
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Luke
Żołnierz Bractwa Stali



Dołączył: 20 Gru 2006
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: To było tak dawno, że nie pamiętam

PostWysłany: Czw 21:43, 22 Lut 2007    Temat postu:

Wychodząc z budynku Luke zerknął w stronę trupów bandytów i dzieciaków bawiących się zwłokami. -Wiedziałem, że o czymś zapomniałem- pomyślał super mutant. Postanowił się tym nie przejmować i pobiegł w stronę oddalającego kolegi. Gdy doszedł do ratusza zaskoczyła go obecność Ostrowskiego, dawno go nie widział i myślał, że zagubił się gdzieś w mieście szukając kryjówki. -Cześć Ostrowski, martwiliśmy się o ciebie.- Przywitał Ostrowskiego uniesieniem ręki. -Co chwilka znikasz nam z oczu, i znowu się pojawiasz. Powiedz mi jak ty to robisz. To jakieś czary?- Zapytał Luke z udawaną powagą, Chciał wybuchnąć śmiechem, lecz po chwili się opanował i czekał na reakcje Ostrowskiego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Voozie
Game Master



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z wybrzeża nicości...

PostWysłany: Sob 12:27, 24 Lut 2007    Temat postu:

Vooz spojrzał kątem oka na Luke'a i usta lekko mu zadrżały, nie chciał się smiac, bo przyrzekł sobie, że będzie miły dla Ostrowskiego. Jednak nie udało mu się to i wybuchnął śmiechem. Po chwili uspokoił się i zaczął myślec o ważniejszych rzeczach.
- Luke, możesz rozwalic te drzwi do ratusza? - zapytał Vooz bo przyszło mu coś do głowy.
- Proszę...?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Luke
Żołnierz Bractwa Stali



Dołączył: 20 Gru 2006
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: To było tak dawno, że nie pamiętam

PostWysłany: Sob 14:46, 24 Lut 2007    Temat postu:

-Eee... te drzwi?- Zapytał z niedowierzaniem Luke i skierował swój umięśniony palec wskazujący na drzwi wejściowe ratusza. Były one ogromne. Domyślał się, że musiały zostać zrobione z jakiegoś bardzo mocnego drewna. -Pewnie były też wzmocnione, w końcu to ratusz- Pomyślał super mutant. Znał wiele historii o obronie ratusza. Garstka obrońców odpierała ataki zorganizowanych bandytów. Nie uśmiechało mu się za bardzo atak na osławiony "ratusz". -Ale co tam, raz się żyje- pomyślał z uśmiechem Luke. -Dobra powiedz tylko kiedy...- Rzekł do Vooziego i czekał na sygnał.


[off]Znowu kolejka ominęła Ostrowkiego. Hehe...[/off]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Voozie
Game Master



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z wybrzeża nicości...

PostWysłany: Sob 14:54, 24 Lut 2007    Temat postu:

-Eeeee, już? - powiedział niepewnie Voozie, ale wiedział, że burmistrz jest w to wmieszany, i bez mocnych argumentów się nie obejdzie. Odsunął się troche i z przerażeniem w oczach patrzył jak wielki super-mutek biegnie w kierunku mega drzwi....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Sob 17:45, 24 Lut 2007    Temat postu:

[off] Hm... Zastanawiam się, czy skończycie tą misję. Nie wiem czemu sądzicie, że burmistrz jest Wam wrogi, przecież współpracuje z Bractwem... No ale skoro nie woleliście zapukać... [/off]


Burmistrz układał kolejną stertę papierów na swoim "zawalonym robotą" biurku, sortując raporty, skargi, prośby akta, archiwa i własne notatki na poszczególne miejsca na biurku i teczki. Na chwilę odstawił trzymany w zdrowej ręce arkusz i przeciągnął się w swoim ulubionym fotelu. Pracę umilał mu przyjemny dla oka wystrój gabinetu: parkiet poukładany na skos, na ścianach wisiały wypłowiałe obrazy i jakieś dyplomy, kilka spisów prawa Austin i... sprawiająca podniosłe wrażenie, wrażenie potęgi i wielkości, flaga Stanów Am. Północnej, rozwieszona na ścianie za biurkiem burmistrza, na którym leżał PipBoy, kilka teczek, formularze - jak to w bywa na biurku urzędnika.
Lubił swoją ciężką i męczącą pracę, ponieważ wiedział, że dzięki niej dzieje się coś dobrego, pożytecznego...
Wstał na chwilę od biurka, pomagając sobie nieco ręką, po czym wyjrzał przez okno na ulicę Austin.
Kolejny słoneczny dzień, pomyślał, mam nadzieję, że kiedyś będzie tak jak dawniej...
Rozmyślania chudej i lekko przygarbionej sylwetki z okularami na nosie, burmistrza, przerwał odczuwalny wstrząs i trzask, charakterystyczny dla wyłamywujących się, dwuskrzydłowych, ciężkich drzwi...

-To Bractwo! Wstrzymać ogień! - mężczyzna po czterdziestce i z opaską na lewym oku lekko opuścił swój karabin, kiedy kurz opadł i symbole na naramiennikach agresorów były widoczne. - Do k**** jasnej, co wy odp**********?! Gówno mnie obchodzi, że jesteście z Bractwa! Wstawiacie nowe drzwi albo...Z załomów korytarza, wysypało się koło z dwudziestu uzbrojonych wartowników, jednak przybrali "swobodną" formację, czyli tylko czterech z nich celowało w kierunku wyłamanych drzwi.
- A zresztą - jednooki strażnik uśmiechnął się szyderczo. - Wasz przełożony i tak da wam popalić... - rzucił spojrzenie na leżące drzwi - i to ostro.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Voozie
Game Master



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z wybrzeża nicości...

PostWysłany: Sob 18:59, 24 Lut 2007    Temat postu:

Voozie spojrzał na drzwi i na chwilę się zawachał w swojej decyzji. Mieli szanse z wartownikami jak jeden do około siedmiu. Chciał już podnieśc broń ale w ostatniej chwili powstrzymał się. Kompletnie nie wiedział co ma robic, a tymczasem burmistrz czekał na jego reakcje. Schował broń do kabury, i podrapał się w zamyśleniu po głowie, musiało to wyglądac głupio, jednak w takiej sytuacji nawet o tym nie pomyślał. Spojrzał z powagą na burmistrza i powiedział oficjalnym tonem:
- Jesteśmy tu służbowo! Ma pan obowiązek dostosowac się do naszych wymagań! A tak poza tym to pomyliliśmy drzwi...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Luke
Żołnierz Bractwa Stali



Dołączył: 20 Gru 2006
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: To było tak dawno, że nie pamiętam

PostWysłany: Nie 13:42, 25 Lut 2007    Temat postu:

Gdy super mutant wpadł do ratusza, od razu obległa go niewiadoma ilość żołnierzy. To jeszcze bardziej pogłębiło w nim gniew do burmistrza. Jak można pozwolić aby w mieście pełnoprawni członkowie Bractwa Stali zostali zaatakowani przez jakąś zgraje obszarpańców? -Fakt trochę wszedłem nie kulturalnie- pomyślał Luke. Postanowił od razu postawić sprawę jasno:
- Chce widzieć się z burmistrzem miasta Austin.- Rzekł władczo Luke. - Kto tu dowodzi? - Zapytał super mutant strażników. Gdy w końcu mężczyzna z opaską na oku się zgłosił. Stał dumnie i starał się nie pokazywać strachu. Jednak Luke wiedział kiedy ktoś udaje. Poznał to po jego oku. - Proszę zaprowadzić mnie do burmistrza - Powtórzył zielony stwór, lecz tym razem skierował swoją wypowiedź do przerażonego dowódcy.- A drzwiami zaopiekują się moi koledzy- dodał z zawadiackim uśmiechem na twarzy Luke i odwrócił się w stronę Vooziego i Ostrowskiego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Sob 11:18, 03 Mar 2007    Temat postu:

Nie było łatwo biec kulejąc na schorowaną i wiecznie bolejącą nogę, ale burmistrz nie mógł pozwolić sobie na luksus chowania się pod biurkiem, kiedy przypuszczano atak na jego ratusz. O nie, burmistrz nie miał zamiaru chować głowy w piasek, kiedy czuł zimny oddech zagrożenia na swoim karku. Może właśnie to odróżniało go od innych polityków? Z bolejącą ręką nie było łatwo przytrzymywać antycznej dwururki, która zazwyczaj wisiała na ścianie w biurze, ale to i tak nie miało prawa zniechęcić człowieka o tak silnej woli, by wycofał się z walki.
Choć jego sylwetka mogła wyglądać nawet komicznie, a ruchy nieco zbyt sztywne, to nadrabiał to siłą woli i charakterem. Cóż... wkońcu to on dźwignął na nogi i utrzymuje to miasto.
- Spokojnie burmistrzu - jeden z wartowników zatrzymał burmistrza gestem ręki. - To patrol Bractwa... Nieco nadaktywny - dodał, kiedy polityk minął załom korytarza, widząc formację swoich ludzi i feralną trójkę stojącą w otworze bez drzwi.
Zbulwersowany gośćmi człowiek z opaską na oku zapytał:
- Rozbroić ich i zaaresztować do czasu, aż któryś z ich podwładnych po nich się zgłosi?
- Nie, najpierw chciałbym wysłuchać ich historii - burmistrz zmrużył oczy, co nadało mu dodatkowej powagi. - Opowiedzcie mi całą swoją historię od początku, znaczy... od zlecenia zadania od waszej "góry", aż do tego właśnie momentu. Ciekawi mnie, co skłoniło was do tak heroicznego działania.
Burmistrz oddał swoją broń jednemu z wartowników, z prośbą, aby odniósł ją na swoje miejsce, a sam gestem dłoni nakazał wartownikom, by przestali celować w patrol BSu. Sam natomiast założył [w miarę mozliwości] ręce i w skupieniu skierował wzrok na żołnierzy Bractwa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Voozie
Game Master



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z wybrzeża nicości...

PostWysłany: Sob 15:51, 03 Mar 2007    Temat postu:

Voozie spuścił głowę zawstydzony i przyznał sam sobie rację, że źle zrobił. Po chwili zebrał w sobie resztki odwagi i wyszeptał:
- No to, przybyliśmy tu by odnaleźć pewnego człowieka, jak pan już zapewne wie... - Vooz uniósł powoli głowę i mówił już patrząc burmistrzowi w oczy - Na początku nie zdarzyło się nic ciekawego, pytaliśmy przechodniów, a potem udaliśmy się do sklepu Sama. Przed wejściem zatrzymał nas ten oto mutant - wskazał na Luke'a - Bo myśleliśmy, że ma wrogie zamiary - uśmiechnął się jakby na wspomnienie tej chwili - Jednak powstrzymaliśmy się przed strzelaniem. W takim składzie, jakim tu jesteśmy, pogadaliśmy z Sam'em. Nieco się wtedy przegrzałem i musiałem źle przyswoic kilka informacji, bo myślałem, że pan wcale nie zareagował na te zamieszki. Poszliśmy wiec do baru "Pod Zdechłym Kameleonem" czy jakoś tak. Mniejsza z tym. Tam zaatakowali nas jacyś bandyci, ale zdołaliśmy odeprzec atak bez ofiar. - Voozie wyciągnął swojego Sig Sauera - Straciłem tam w głupi sposób broń, zostało mi tylko to i Rozrywach - schował Siga i oczy zalśniły mu blaskiem - I wtedy, nie wiem w jaki sposób, pomyślałem, że jest pan w współpracy z tymi bandytami. Nawet nie z własnej woli, ale mogli pana zmusic, czy coś. Ale kiedy teraz widzę pana oddanie i zaciekłosc w obronie miasta i ratusza, wierzę, że się pomyliłem. - Voozie zaczerwienił się i spoglądał w takiej ciszy to na swoich, to na burmistrza, wyczekując czyichś słów , lub czynów...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Luke
Żołnierz Bractwa Stali



Dołączył: 20 Gru 2006
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: To było tak dawno, że nie pamiętam

PostWysłany: Pon 11:57, 05 Mar 2007    Temat postu:

Luke ze zdumieniem patrzył na produkującego się Vooziego. Nie miał pojęcia, że aż tyle się wydarzyło od czasu ich pierwszego spotkania. Postanowił pomóc koledze. -A poza tym-dodał super mutant- trochę się zdenerwowaliśmy na to, że zostaliśmy zaatakowani w pana mieście.- Na wspomnienie swoich spalonych pleców Luke'a przeszył dreszcz bólu i gniewu na tych co mu to zrobili. - Miejmy nadzieję, że wybiliśmy wszystkich. - dodał z uśmiechem Luke - Bylibysmy wdzięczni za wszelką pomoc w wypełnieniu naszej misji. Przepraszam za dzrzwi. Jak już kolega i ja wytłumaczyliśmy: zrobiliśmy to pod wpływem emocji i nieprzemyślanych domysłów.- Tu super mutant trochę się uspokoił i ze skruchą w głosie przyzał się do błędu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Sob 14:00, 10 Mar 2007    Temat postu:

- No dobrze - skinął głową burmistrz - rozmawiałem jeszcze z waszym kierowca Jackiem, nie jest zadowolony z tego co będzie musiał zdać w raporcie...
Twarz burmistrza rozpogodziła się nieco, a jego oczy błysnęły przewrotnie.
- Panowie, myślę, że możecie polepszyć opinię Bractwa w tutejszym rejonie - burmistrz urwał na chwilę, jakby był niepewny reakcji trójki żołnierzy na jego słowa - poprzez likwidację bazy bandytów. Wiem, wiem, to może brzmieć jak szaleństwo, zwłaszcza, że was jest trzech a ich z dwudziestu, może trzydziestu... Oczywiście jestem gotów do współpracy z Bractwem: ochrona za rekrutów i żywność, doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Możecie skonsultować to ze swoimi przełożonymi, jeszcze nie przedstawiałem im tej propozycji. Jeżeli zechcecie z nimi porozmawiać, to zapraszam do pomieszczenia z radiostacją- jest w piwnicy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Voozie
Game Master



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z wybrzeża nicości...

PostWysłany: Sob 14:27, 10 Mar 2007    Temat postu:

Voozie zerknął na swoich współtowarzyszy ukradkiem, a potem na burmistrza. Wiedział co mają robic, ale nie był pewny, czy oni to wiedzą.
- Wydaje mi się - przemówił nadal nieśmiało - że jednak nie musimy tego konsultowac. Mamy uratowac tego faceta, a prawdopodobnie oni właśnie tam go przetrzymują. Albo przynajmniej wiedzą gdzie jest. - mówił już pewniej - Wiem, wiem. To zapewne pułapka i pewna śmierc. Trudno, spróbowac nie zaszkodzi. - wahał się, ale wiedział, że sobie poradzą - Proszę tylko o jedno. Broń, żywnośc i woda... No i możemy wziąśc jednego z pana żołnierzy....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Luke
Żołnierz Bractwa Stali



Dołączył: 20 Gru 2006
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: To było tak dawno, że nie pamiętam

PostWysłany: Pon 12:25, 12 Mar 2007    Temat postu:

Luke nie wiedział dokładnie o co chodzi Vooziemu. "Dlaczego nie powiadomić naszych wujków. Powinni wiedzieć o tym gdzie zginiemy" pomyślał super mutant. - Może chociaż skontaktuj się Jackiem? - zapytał niepewnie Luke Vooziego. - Bo jeszcze za nami wyślą ekspedycję. Jednak czegoś tu nie rozumiem: Czemu MY mamy narażać życie? A pan i pańscy żołnierze będziecie sobie siedzieć na tyłku i tylko rozkazywać?! - Luke nie wiedział później dokładnie co powiedział i zrobił. Złapał się za głowę jakby w środku niej wybuchła bomba jądrowa. Opętała go jakaś niewyjaśniona furia. Tak jakby bestia którą tłumił w sobie tyle lat, nagle obudziła się ze snu. Swoją nie opanowaną jeszcze świadomością postanowił walczyć z tą bestią tak jak zrobił to kilkadziesiąt lat temu. Wtedy wygrał. Myślał, że pokonał tę siłę raz na zawsze. Mylił się. Wrzeszczał i krzyczał jakby żywcem obdzierano go ze skóry. Luke przypomniał sobie dzień w którym został wrzucony do kadzi. Wtedy również musiał walczyć, ale wtedy nie wiedział jeszcze jak. Znał wszystkie słabe strony tej besti. Ponad sto lat przebywania z nią sam na sam, pomogło mu opanować się. Postanowił bardziej się pilnować. Następnego ataku może nie przeżyć. Obejrzał się wokół swoimi oczami. Nie wiedział ile czasu go nie było. Podejrzewał, że niewiele. Na szczęście wszystko wyglądało tak jak przed atakiem. Zdławił ją zanim przejęła świadomość Luka. – Przepraszam, dawno mi się to nie zdarzyło. Byłem zaskoczony. Ale opanowałem się. Już mi lepiej, dziękuję. – Zrobił kilka głębszych wdechów i wydechów. Luke nie wiedział jeszcze, że ta bestia uratuje mu w przyszłości życie.

[off] B. dobry post. Tak dalej Luke! [/off]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Voozie
Game Master



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z wybrzeża nicości...

PostWysłany: Pon 20:08, 12 Mar 2007    Temat postu:

Vooz spojrzał na Luke'a, podniósł palec do góry i już chciał coś powiedziec, ale opanował się. Odsunął się na kilka kroków i patrzył na zdziwione miny burmistrza i jego ekipy. Podszedł do tych żołnierzy i każdemu po kolei opuścił lufę na dół, by nie celowali w Luke'a. Denerowował się, czy czasami nie jest coś nie tak, ale nie okazywał tego i zachował zimną krew. Podszedł do burmistrza i stał koło niego, rękę trzymał na swoim Sig Saurze w kaburze. Był przygotowany na każdą ewentualnośc. Jednak po kilku sekundach puścił Siga, bo zrozumiał, że nawet gdyby użył go przeciwko Luke'owi, to nic by nie dało. Jednak Ostrowski był całkiem podatny na kule. A może by tak zastrzelic Ostrowskiego i udawac, że to wypadek? Vooz zorientował się, że stoi z głupim wyrazem twarzy, więc otrząsnął się i czekał na obrót spraw, jednak ciągle myślał jak załatwic Ostrowskiego...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Nie 15:46, 18 Mar 2007    Temat postu:

Burmistrz lekko się speszył, widząc koktajl uczuć, jaki zaprezentowali wysłannicy Bractwa, jednak odchrząknął, co nadało mu nieco charyzmy, choć trzeba było przyznać, że burmistrz nigdy nie narzekał na jej brak, po czym rzeczowo zwrócił się do członków Bractwa:
- Tak, oczywiście poprę wasze działania moimi ludźmi i ekwipunkiem. Nie dysponuje ich dużą liczebnością, oni zresztą też nie są wojownikami pierwszej klasy, dlatego liczę na was, właśnie na Bractwo Stali, które potrafi złapać tych bydlaków za gardła i udusić.
Na uwagę burmistrza o "wojownikach pierwszej klasy" kilku strażników posłało mu gniewne spojrzenie.
Burmistrz ciągnął dalej:
- Ich kryjówka nie jest daleko, jakieś sześć godzin marszu. Dam wam potrzebną żywność, wodę i trójkę moich ludzi, którzy zaprowadzą was na miejsce. To jak panowie, mogę wam zaufać?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Voozie
Game Master



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z wybrzeża nicości...

PostWysłany: Nie 16:56, 18 Mar 2007    Temat postu:

Voozie odezwał się pierwszy.
- My panu zaufaliśmy, więc liczymy na to samo z drugiej strony. - uśmiechnął się troche nerwowo, po czym podchodził po kolei do wszystkich żołnierzy burmistrza. Przyglądał się z uwagą ich postawie, temu, jak na niego patrzą, oraz ogólnej budowie ciała. Przechodził między nimi jak jakiś wysoko postawiony generał i przyglądał się z wyższością. Wreszcie wybrał trzech, którzy nie byli może jakoś szczególnie muskularni, ale wyróżniali się niesamowitą gotowością na wszelakie sytuacje oraz bystrym spojrzeniem. Voozie potrafił zauważyc takie rzeczy. Wziął ich po kolei, chwycił za ramiona i poprowadził przed burmistrza, tak, by stali do niego przodem.
- Tych trzech bierzemy szefie. Gdzie mamy się udac po resztę rzeczy. Uśmiechnął się, teraz już w pełni rozluźniony i czekał na odpowiedź...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Nie 22:24, 18 Mar 2007    Temat postu:

Burmistrz z triumfalnym i serdecznym usmiechem na twarzy zaprosił gestem "grupę uderzeniową", jak raczył ich mianować, do pomieszczenia na parterze, gdzie składowano dziesiątą część zapasów miasta.
- Proszę bardzo, weźcie prowiant i wodę, nie będziecie potrzebowali jej dużo, to tylko sześć godzin marszu, ale nie poskąpie wam.
Burmistrz kontynuował, podczas, gdy grupa zaopatrywała się w prowiant.
- Dbajcie tylko o moich ludzi, to nie są tarcze strzeleckie, tylko pracowici i oddani ludzie - powiedział klepiąc jednego ze strażników po ramieniu, z miną typu "żegnaj, byłeś oddanym pracownikiem, szkoda, że juz cię więcej nie zobaczę".- Przyprowadźcie ich spowrotem w jednym kawałku.
Burmistrz westchnął głęboko i rzekł:
- Wiecie, gdzie mnie szukać w razie czego, liczę na was.
Po tych słowach wyszedł, kręcąc smutno głową.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Voozie
Game Master



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z wybrzeża nicości...

PostWysłany: Nie 23:21, 18 Mar 2007    Temat postu:

Vooz troche się denerwował, więc usiadł na ziemi i załadował swojego Sig Sauera. Potem sprawdził, czy rozpruwacz działa jak należy i wsadził go spowrotem za pasek. Wstał i spojrzał na ludzi.
- Ok, Ty - wskazał na jednego palcem - będziesz bronił lewego skrzydła i osłaniał nas, a Ty - wskazał na drugiego - będziesz bronił prawego. A ten trzeci będzie pilnował tyłów. Ogólnie tylko ja, Luke i Ostrowski będziemy narażac dupy na główny ostrzał i granaty i co tam jeszcze te skurwysyny wymyślą. Ostrzeliwujecie tylko najniebezpieczniejsze dla nas cele, chyba, że będzie wam się nudzic, to strzelajcie też do innych. Jeżeli ktoś z nas zostanie ranny, dwóch z was osłania trzeciego, który wynosi rannego. Chyba, że to będzie Luke, wtedy wynosimy go wszyscy. - uśmiechnął się do Luke'a - Aha, jeszcze tylko jedno, każdy z was przedstawia mi się z imienia i nazwiska, krótka charakterystyka i historia i powiedzcie mi też, jak działacie, jakie sposoby preferujecie. No i co umiecie. Muszę wiedziec z kim pracuję...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Pon 8:40, 19 Mar 2007    Temat postu:

Pierwszy odezwał się potężny czarnoskóry strażnik, który zajmował się właśnie pakunkiem nieco czerstwego pieczywa:
- Nazywam się Willy Fug- zahuczał afroamerykanin. - Najbardziej lubię porządną rozwałkę za pomocą mojego M60 przy pełnej szarży. Nie żebym brał każdego przeciwnika na klatę, ale snajpowanie w okopie nie jest dla mnie. Historia? No cóż... Kiedys mieszkałem w Redding... okropnie długa historia. Bycie górnikiem nie daje perspektyw...
Gdy Willy Fug pogrążył się w zadumie, odezwał się krępy blondyn o wrednym, ale stanowczym spojrzeniu:
- Tia... Mów mi Skalpel. Wnioskując po ksywie, można dojść do wniosku, że specjalizuje się nożami, nieprawdaż? Z odległości trzydziestu metrów trafiam pędzącego bramina w oko. Poza szatkowaniem i dzierganiem robię krzywdę swoim HK P90c. I tyle ci wystarczy, doktorku.
Widząc gburną reakcję Skalpela, trzecia osoba nieco się zmieszała i zamrugała nerwowo oczami, garbiąc sie przy tym.
Voozie zapytał władczym tonem.
- No przedstawisz się?
Osobnik, który do tej pory zachowywał sie normalnie, zamrugał nerwowo i odparł.
-Eee... J-j-a j-j-j-estem... Aaaaaaa! Trrr, dzięcioł. Berek!
Postać klepnęła się w czoło, po czym przebiegła kółko po pomieszczeniu, dopóki silną ręką nie zatrzymał go Skalpel.
- Już! Spokój - wydarł się na niego nożownik. - Wybaczcie naszemu współpracownikowi, miewa odchyły.
Zanim Voozie zdążył cokolwiek dodać, choćby "wymieniamy go, migiem!", Skalpel dodał łagodnym tonem:
- Nie dajcie się ułudzie, Bracia Stali. Widziałem nieraz, jak Szkiełko dzierga wrogów swoja snajperką zręczniej niż ja swoim zestawem noży. Masz krakersa, Szkiełko...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Luke
Żołnierz Bractwa Stali



Dołączył: 20 Gru 2006
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: To było tak dawno, że nie pamiętam

PostWysłany: Pon 12:17, 19 Mar 2007    Temat postu:

Luke wcale nie słuchał o czym mówią jego nowi "kompani". Zajęty był wpychaniem w siebie jedzenia. Jak dawno nie miał niczego w ustach... Po zapakowaniu w siebie żarcia zaczął dobierać sobie amiunicję. Po tej awanturce została mu tylko połowa całej taśmy. Hmm... chyba wezme 4 dodatkowe... tak na wszelki wypadek... albo wezme jeszcze dwie. Wsadził 6 kilkumetrowych taśm z amunicją 5.56mm do swojego plecaka. Wział jeszcze troche jedzenia na drogę, troche jedzenia i jedzenie. Tyle powinno mi wystarczyć - pomyślał. Dopiero po tym zwrócił uwagę na to, że wszyscy patrzą na niego jak na jakiegoś niepochamowanego żarłoka, dziwnie wyłupiając oczy. Chcąc zmienić temat ich rozmyslań, powiedział:
- Eee... a dla mnie krakersa masz? - zapytał się jednego z nowych kolegów, uśmiechnął się, pokazując swoje ubrudzone resztkami zęby. - Co się tak gapicie? przecierz w jedną stronę idziemy 6 godzin, jeszcze będziemy musieli tam powybijać pare chwastów i 6 godzin na powrót. Ja tyle czsu bez jedzonka nie wytrzymam.
Na chwilę przerwał swoje głośne rozmyślania, by po chwili powiedzieć coś na stronie do Vooziego: - Przecież mamy Hummera do dyspozycji? Po co mamy iść z buta?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna -> Misje Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 5 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
BBTech Template by © 2003-04 MDesign
Regulamin