Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna  Zaloguj  Rejestracja
Zemsta [Moore i Noran]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna -> Misje
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Nie 19:05, 16 Kwi 2006    Temat postu: Zemsta [Moore i Noran]

Mistrz Gry: Masakrator_pl
Gracze: Moore, Noran

Joseph Moore siedział w jednym z podrzędnych barów w Little Rock i czekał na umówione spotkanie z pewnym najemnikiem. Moore znów zaczął polować na swoich dawnych przyjaciół. O ile te pomioty zasługiwały na takie określenie. Co jest do cholery?- pomyślał, gdy najemnik, którego wynajął za swoje oszczędności nie zjawiał się. Joseph dowiedział się stosunkowo niedawno o nowej kryjówce Szakali. Mimo to, zebrał swoje szpargały i czym prędzej postanowił się zemścić, za to co mu kiedyś zrobili. Wynajął więc często podróżującego najemnika, który mieszkał w okolicy i znów zahaczył tutaj, dlatego Moore nie czekając na innych, zwerbował jego i postanowił ruszać. Tylko, że go jeszcze cholera nie było! Może zrezygnował? Ale przecież powiedziałby, że nie bierze. Joseph mówił mu, że chodzi o napad na kilku łotrów ukrytych w górach, niedaleko. Miał to na mapie zaznaczone. Ale jego wciąż, cholera... - kulawiec nie dokończył myśli, gdyż do baru wszedł ubrany na czarno najemnik. Teraz jest czas na omówienie wszystkich szczegółów i dokładniejszy podział łupów oraz honorarium- pomyślał, dając znak przybyszowi, by podszedł do stolika.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
John Noran
Najemnik



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: De Ridder

PostWysłany: Pon 12:45, 17 Kwi 2006    Temat postu:

John powoli wszedł do baru. Spóźnił się. Mógł co prawda przyjść wcześniej, ale spóźniając się pokazał przyszłemu pracodawcy, że to nie Noranowi zależy na tej robocie. W ten sposób można wynegocjować leprze honorarium.
-Witam. - powiedział John zbliżając się do długowłosego typka i wyciągając do niego rękę - Mam nadzieje, że zdrowie dopisuje.
John spokojnie usiadł naprzeciw rozmówcy.
-Harry! To co zwykle. - krzyknął w głąb sali po czym odmówił się spowrotem do "długowłosego" - Dobrze, zacznijmy od tego co należy zrobić, gdzie i ile za to dostane.
Kelner podszedł i postawił puszkę piwa przed Johnem.
-Co podać panu? -zapytał druga osobę przy stole.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Joseph William Moore
Kulawiec



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cholera wie

PostWysłany: Wto 12:31, 18 Kwi 2006    Temat postu:

Cholerny najmita. Spóźnialski najmita, trzeba dodać.
Gdyby Joseph potrzebował cholernych spóźnialskich, to polazłby gdzie indziej szukać...a nie, marnować czas na jakiegoś paniczyka, który ma robotę w nosie!
Normalnie pewnie Moore by idiotę odprawił z kwitkiem.
Tylko że to nie była normalna sytuacja, a samodzielna wyprawa to wyprawa godna...jak te japońskie świry miały?...o, kamikadze. Tak, kamikadze. A William nie był cholernym kamikadze i musiał sobie znaleźć pomocnika, nawet jeśli to cholerny spóźnialski. Ech.

Gdy Noran się zbliżał, Kulawiec zgarbił się trochę i wbił swój wzrok w Johna. Niech się skur***yn ździebko pośpieszy, bo czas to nie tylko i pieniądz, ale i życie, ech.

Rączki nie uścisnął. To był morderca...ale czy on kiedyś nie był kure**kim moredrcą, ech? Jeszcze gorszym niż ten tutaj, ech.

Do kelnera też się nie odwrócił, cały czas wbijając swój wzrok w spóźnionego Norana. Odrzekł mu tylko ponurym, cichym głosem.
- Woda.
Jak już sobie kelner poszedł, zaczął mówić powoli, również cicho do spóźnionego najemnika.
- Zaczniemy od tego, panie Noran, że od najemnika wymaga się, by przestrzegał pewnych reguł, które ustala pracodawca. A więc jeśli pracodwaca ustala, że najemnik przyjdzie pietnaście po piątej, to najemnik nie przyjdzie czternaście czy szesnaście po piątej, tylko dokładnie pietnaście po piątej. W ten sposób pokazuje, że można zawierzyć mu swoje pieniądze i życie, bo czas to i jedno, i drugie. Zmrużył oczy Dlatego najemnik nie oczekuje, że jeśli przyjdzie szesnaście po piątej, to zyska w oczach pracodawcy. Dlatego nie oczekuje, że dostanie tyle ile będzie chciał ani tyle ile początkowo obiecywał mu pracodawca, bo skoro najemnik nie dotrzymuje słowa, które jest wiążące, to pokazuje, że jego słowo jest gówno wartę, więc pracodawca też może olać to, ile obiecał dać najemnikowi. Stuknął palcami o palce. A czasem nawet pracodawca postanawia zrezygnować z takiego najemnika, bo jest wielu cholernie lepszych od tego spóźnialskiego, bardziej sumiennych. Ale. Zawiesił głos i stuknął laską o podłogę. Pracodawca postanawia zapomnieć o spóźnieniu.
Na chwilę Kulawiec przerwał mówić, chcąc obejrzeć reakcję tego cholernego typka...nie lubiał takich, cholernie nie lubiał.
- Tak więc, trzeba...pozbyć się, że tak ujmę, kilku osobników. Osobników, którzy choć jest ich niewiele, gdzie tylko się pojawią, sieją postrach. Osobników, którzy w swoich kryjówkach mają ukryte cholernie wiele blach i bronii. Trzeba pozbyć się trzech...trzech, bo tylko trzech mnie interesuje, reszta nie jest aż tak ważna...trzech Szakali. Gdy Joseph wypowiedział *to* słowo, w całym barze na chwilę nastała cisza. Barman, ludzie...patrzyli się na tego głupca i szaleńca. "Toż to samobójstwo!" pewnie myśleli, ech....
Ponownie stuknął laską o podłogę.
- To, co dostaniesz, zależy od tego, jak się sprawisz. Jak już mówiłem, Szakale mają liczne kryjówki w całej okolicy, gdzie trzymają zapasy amunicji, blach i broni, by być zawsze i wszędzie przygotowanym. Będziesz mógł sobie część tego cholerstwa wziąć, może nie tyle ile zdołasz unieść, ale napewno więcej, niż jestem w stanie ci teraz zapłacić. A gdzie...nikt nie wie, gdzie Szakale mają kryjówkę. Nikt...a raczej prawie nikt. W tym momencie Joseph szelmowsko się uśmiechnął. Benny miał łeb na karku, zapłacił kilku ludzią... Więc gdy już będziemy iść na tą cholerną wyprawę, pójdziemy tam, gdzie zażyczy sobie pracodawca, czyli ja. Stuknął laską o podłogę, mrużac oczy[i] Zrozumiano?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Joseph William Moore dnia Wto 16:19, 18 Kwi 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Wto 14:49, 18 Kwi 2006    Temat postu:

W powietrzu wisiała napięta atmosfera, jeszcze tylko trochę, a pomiędzy dwoma mężczyznami mogła wybuchnąć awantura. Barman widząc zachowanie "cholernego kulawca", który skłonny był do czepiania się zarówno o wszystko, jak i o nic, postanowił pochować cenniejsze trunki pod ladę, a nieliczni klienci w barze zaprzestali sączyć swe trunki i zaczęli w napięciu oczekiwać, co się wydarzy. Ale tylko niektórzy. Trzech koksiarzy, ubranych w czarne skóry, z brodami na twarzach i finezyjnych tatuażach na całym ciele, już zaczęło robić z pustych butelek tulipany, tłukąc je o brzeg blatu stołu i łapczywie spoglądając w kierunku dwóch postaci. Barman rozpaczliwie machał rękami i robił błagalne miny w nadzieji, że kątem oka go zauważą i uspokoją się trochę. Ale z praktyki wiedział, że uspokajanie takich, kończy się natychmiastową bójką, więc schował się pod ladę z ulubioną whisky w rękach. Przy odkręcaniu jej myślał: Mój piękny bar, będzie cały, każda buteleczka będzie caleńka, żadna kropelka się nie zmarnuje...
Kolejne myśli i początki histerii zaczął topić w whisky.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
John Noran
Najemnik



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: De Ridder

PostWysłany: Wto 15:24, 18 Kwi 2006    Temat postu:

Spokój. Spokój. Tylko spokojnie. John, aby uspokoić swoje nerwy pociągnął zdrowy łyk piwa stojącego przed nim.
-Na wstępie chce przeprosić pana za spóźnienie, ale musiałem jeszcze zakończyć negocjacje w innej sprawie. Zwykle mam bardzo dużo roboty jednak teraz mam chwile wolną i MOŻE przyjmę pana propozycje. John kłamał w żywe oczy, ale był w tym dobry i miał nadzieje, że ten przybłęda się nie zorientuje. A więc mam pomóc rozwalić trzech Szakali? Tylko, że ja nie będę narażał się Szakalom za małe wynagrodzenie. Proponuje tak: po robocie 70% łupów jest moje, a teraz jako zaliczkę dostane 100 blaszek. Sądzę, że nie jest to wygórowane wynagrodzenie, tym bardziej, że robota nie jest łatwa i może mieć pan problemy ze znalezieniem pomocników w tych stronach. W zamian pomogę panu wyeliminować tych trzech osobników. Mam nadzieje, że pracodawca jest zadowolony. John lekko się uśmiechnął. Ciekawe czym wkurzył tych Szakali, albo czym oni go wkurzyli... może być zabawnie. I jeszcze jedno: ma pan jakiś środek transportu, czy będę zmuszony pana podwieść?

John lekko zerknął na zawadiaków przy barze. Znał ich. Znowu szukają zaczepki. O ile dobrze pamiętał jeden z nich, lub ich kolega, musiał przez pięć miesięcy kurować swoją złamaną w sześciu miejscach rękę. Nie potrzebnie próbował pozbawić mnie moich pieniędzy. I niepotrzebnie wyciągnął nóż, w końcu i tak mu nie pomógł. Trzeba uważać na nich. John spojrzał na bar. Barman się schował, ciekawe gdzie jego syn, zwykle przecież pomaga ojcu, a jego dubeltówka nieraz pomaga uspokoić sytuacje. No cóż, mam nadzieje, że będą na tyle mądrzy i nie zaatakują teraz. A jak spróbują to przynajmniej mój "pracodawca" przekona się, że wart jestem mojej ceny.

[off] Według Twojej karty postaci, nie jest możliwe byś zdołał w 6 [6!!!] miejscach złamać rękę temu osiłkowi- masz za mało siły Wink ale pofantazjować można Very Happy [/off]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Joseph William Moore
Kulawiec



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cholera wie

PostWysłany: Czw 11:17, 20 Kwi 2006    Temat postu:

Joseph wpatrywał się w Johna, rozważając wszystkie „za” i „przeciw”. A że jego zawód (przynajmniej ten dawny, do którego już wracać nie chciał) wymagał ukrywania emocji i żelaznych nerwów, nic się z facjaty (niezbyt przystojnej) Moore’a wyczytać nie dało.
Kontem oka również dostrzegł, że szykuje się bijatyka…jeśli czegoś spróbują-zginą.

W końcu się zdecydował.
Zmrużył oczy, stuknął laską, nachylił się i…wybuchł tak nagłym śmiechem, że chyba każdy, kto nie ma nerwów ze stali bądź nie był weteranem innych wyzwań, wymagających opanowania, podskoczył na krześle. Śmiał się dobrą chwilę…i dyskretnie sięgnął po swoje dwa Sig Sauery 9mm, by gdyby tamci panowie zapragnęli go uszkodzić, nie zdążyliby pomyśleć „Kulawiec”. Dlaczego? Bo leżeliby już martwi.
Gdy już przestał się śmiać, a broń była gotowa, z wyraźnym rozbawieniem na twarzy popatrzył na Norana.
- Panie…70% zysków? Chyba panu nieco słonko zamocno przyświeciło? 40% łupów conajwyżej i 50 blaszek. Mogłoby być więcej, ale…niestety, niezapracował sobie pan na nie. A transportu nie mam, przy czym pojechanie tam samochodem to pewna śmierć, najemniku. I nie mów, że jesteś moją „jedyną szansą”-mi, ani nim, się nie śpieszy. Mogę poszukać wielu innych, lepszych i tańszych ludzi…a ty obejdziesz się smakiem, jeśli chodzi o łupy. A narażanie się Szakalom…jeśli tamta trójka będzie gryzła piach, to nikomu się pan nie narazi. Dlaczego? Bo każdy, kto pana z tym skojarzy, będzie uciekał gdzie pieprz rośnie. Bądź po nogach całował. Tak więc 40% łupów…jak się sprawisz…i 50blach. Nie będę inwestował w ciemno, szczególnie że już start za dobrze panu nie wyszedł, mr. Noran.

[off] Możecie udać się tam samochodem- ich kryjówka leży niedaleko w górach, ale jeżeli chcecie cały dystans pokonać pieszo- nie ma sprawy. Twój ruch, mr. Noran[/off]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
John Noran
Najemnik



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: De Ridder

PostWysłany: Pią 14:11, 21 Kwi 2006    Temat postu:

Co to miało być? Śmiech żaby? Trzeba się mieć na baczności. W momencie kiedy kulawiec, wręcz niezauważalnie, lekko przybliżył rękę do broni Noran napiął się jak struna. Co do... nie krótkie zerknięcie tamtego w stronę bary i Noran już wiedział. Ale twarz tego przybysza... cholera jak kamień. A wydawało się, że to nic nieumiejący łachmyta. John najwyraźniej nie go docenił.
-Za 40%? Możesz pan czekać na innych najemników, ale takich frajerów to pan raczej nie znajdzie. Ale dobrze, jest pan zabawny, więc obniżę nieco cenę: 50% łupów i 80 blach zaliczki. Jeżeli chodzi o transport to możemy iść jak pan chce, w końcu "klient nasz pan" ale dopiero po zapłacie.
John na wszelki wypadek opuścił prawą rękę tak, by luźno zwisała wzdłuż ciał, a zatem była bliżej do MP5 przymocowanego do biodra.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Joseph William Moore
Kulawiec



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cholera wie

PostWysłany: Sob 19:35, 22 Kwi 2006    Temat postu:

Najemnik mówił i mówił. Targował się. A Joseph dalej uśmiechał się, jakby resztki tego nagłego wybuchu śmiechu jeszcze nie zeszły z jego twarzy.
Ten najmita coraz bardziej mu się podoba. Targuje się. Oby tylko był taki uparty gdy trzeba będzie strzelać.
Patrzył więc tak na Norana przez kilkanaście sekund…po czym owe objawy ubawienia znikły w jednej chwili, zastąpione zimnem i opanowaniem.
- Dobrze, mr.Noran. Widzę, że jest pan człowiekiem który walczy o swoję-i mam nadzieje, że gdy przyjdzie pora, będzie pan walczył o moje. Dlatego dobrze, zgadzam się, dostanie pan swoje 80 blach i 45% zysków… Na chwilę zapanowała cisza. Po chwili jednak Moore uśmiechnął się. 50% zysków. Ale teraz pan blach niedostatnie, ponieważ nie chce, by jakieś złodziejskie śmiecie zobaczyły pieniądze, bo mogą się w nich odezwać pewne…odruchu. Ruszamy więc, mr.Noran? Dostanie pan swoje 80 blach na zewnątrz. Podjedziemy twoim samochodem kawałek…a resztę drogi przejdziemy pieszo, by nas nie zawuażyli. Prowadź, John.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
John Noran
Najemnik



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: De Ridder

PostWysłany: Nie 16:54, 23 Kwi 2006    Temat postu:

No nareszcie... może cena nie była najlepsza, ale Noranowi w zupełności wystarczy. W końcu do jest tylko skoszenie trzech typków. Trzech Szakali - poprawił się w myślach John - a to przecież nie to samo.
-Doskonale. John powoli zaczął podnosić się z krzesła. Harry! Dopisz to piwo do mojego rachunku, zapłacę jak wrócę. John lekko zerkną na kulawca. Może tom wodę też. Najemnik z powrotem odwrócił się do swojego pracodawcy. To jako prezent. Lekki uśmiech. Mój samochód stoi wprost przed wejściem, zapraszam. Dodał po chwili i ruszył w stronę drzwi na zewnątrz. Nadal jednak kątem oka spoglądał na zawadiaków przy barze. Chyba nie odważą się zaatakować, przynajmniej nie teraz.

Na zewnątrz John przystanął na chwilę żeby zaciągnąć się orzeźwiającym wiatrem. Nagle złapał go mały kaszel. Cholerny kurz. Samochód stał tam gdzie go zostawił. Nietknięty. John spokojnie otworzył drzwi i usiadł za kierownicą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Nie 20:31, 23 Kwi 2006    Temat postu:

Zaraz za Johnem do obdrapanego i przybrudzonego kurzem samochodu wsiadł kulawiec rozwijając niewielką mapę do celu podróży- kryjówki gangu, do którego niegdyś należał. Jednak teraz to nie miało większego znaczenia. Chodziło tylko o zemstę.
Po niecałej godzinie jazdy po suchych pustkowiach palonych słońcem, samochód znalazł się u stóp gór. Dalsza jazda okazała się niemożliwa, gdyż pojedyncze skały i nierówny grunt niepozwalały na jazdę takim samochodem. Może hummer Bractwa dałby im radę, ale ani najemnik nie miał ochoty ryzykować uszkodzeniem swojego samochodu, których było zresztą bardzo niewiele, a Moore nie miał zamiaru ewentualnie wyciągać samochodu z kolein. Obaj spojrzeli jeszcze raz na mapę. Okazało się, że marszowym krokiem dotarcie na miejsce zajęłoby im jakieś dwadzieścia minut. Porzucili więc ich środek lokomocji i pieszo zaczęli pokonywać nierówności skalne, coraz dlej zagłębiając się w niewysokie góry. Trasa była nieco trudniejsza niż przypuszczali, więc po czterdziestu minutach, spoceni ujrzeli niewielką chatkę ukrytą pośród skał. Była zaledwie piętnaście metrów przed nimi i była drewniana, bez żadnych udziwnień. Powierzchnia przed nią była tak samo wyboista jak reszta drogi, a w dodatku tył chatki chroniła stroma ściana górska. A więc do chatki można było zakraść się z trzech stron. Z zabitych deskami okien słychać było drobne rozmowy i wybuchy śmiechu. Dwójka "mścicieli" przycupnięta za sporym głazem zaczęla planować właśnie możliwe warianty ataku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Joseph William Moore
Kulawiec



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cholera wie

PostWysłany: Wto 21:53, 25 Kwi 2006    Temat postu:

I tak cholerna jazda ku zemście się rozpoczęła.
Gdy wyszli z baru, kulawy Moore bez słowa wepchnął Noranowi w łapę 80 obiecanych blach. Sig Sauery był już na swoich miejscach, a Joseph podpierał się na swojej lasce.

Pomiędzy...mordercami?...panowała cisza. Moore nie miał ochoty na rozmowy, co dość wyraźnie dawał swoją postawą do zrozumienia John'owi.
Zaciekawił go ten samochód...tylko Bractwo takim jeździ. Widział ich kilka...wszystkie były w posiadaniu Caspara. Joseph nigdy nie chciał się dowiedzieć, co się stało z poprzednimi właścicielami. Znając Caspra, ten z uśmiechem na ustach przez pół godziny opowiadałby wszystko z najdrobniejszymi szczegółami...kiedyś przez 5 minut opowiadał Eddie'emu o czymś tam-Joseph dziękuje Bogu że nie słyszał tego-i niedokończył opowiadania, bo Eddie poszedł się wyrzygać. Jak już wrócił, to Casper z "dżentelemnskim" uśmiechem zapytał się uprzejmie, czy chce usłyszeć reszte-odpowiedź brzmiała "NIE!".
Casper jest chory. Fascynująco chory. Tak chory, że znienawidzony. Tak chory, że...kochany?
On ich nie rozumie.

Rozmyślania Williamowi przerwało dotarcie do celu-dalej i tak nie mogliby pojechać...Casper chętnie by dodał nowy wóz Bractwa do kolekcji.
A on nie chciałby skończyć tak jak właściciele reszty "kolekcji".
Ale jeśli nie powstrzyma Caspra i jego dwóch "najbliższych przyjaciół", kolekcja zapewnie się powiększy. Uczyni dobro dla świata...
Ale nie oszukiwał się. Wiedział, że Casper jest zbyt cwany, bo "od tak" go dorwać-zapewne to nie on siedzi tam gdzie ma wg. informatora siedzieć, tylko grupa wynajętych przez jego morderców.
Ale on go nie docenia. Z gorszymi sobie Moore radził...
Sam co prawda by sobie nie poradził-choć jest w stanie w przeciągu chwili zabić kilku ludzi, to nie zabije na raz dziesięciu. Jest tylko człowiekiem, nie "nadczłowiekiem". "Nadczłowiek"..."Nadrasa". Te określenia padły kiedyś z ust Caspra...nie pamięta nic więcej.
Nie chce pamiętać.

Nie mogli jechać samochodem.
Dlatego też Moore bez słowa wyszedł z wozu i odszedł kawałek-o dziwo całkiem "normalnie" chodząc-i w pewnej odległości czekał na Johna, który zapewne coś z autkiem zrobi.
Droga była...niezbyt przyjemna. Nigdy nie lubiał długich wędrówek, nie był zbyt wytrzymały-chodziarzem to to on by nie był.
Tyle że ten spacerek miał zająć cholerne dwadzieścia, a nie czterdzieści minut!
A miało być tak pięknie.

Gdy już kulawiec-który-nie-kuleje i najmita dotarli do kamyka, za którym się skryli, usłyszeli śmiech, głosy.
Josephowi przed oczyma od razu pojawił się obraz jego "przyjaciół"-Eddie'go, który przyniósł "nowy towar"...
Trzeba z TYM SKOŃCZYĆ.

Ale to nie byli oni...chyba. Joseph nie wierzył, by skryli się w jakieś chatce-mieli znacznie lepiej zabezpieczone siedziby, a Caspar czasem kazał rozstawić miny, chyba że w okolicy jeździły niezłe samochodziki. Ale tutaj chyba takich nie było.

Więc powinny być miny. A min nie było, bo udało im się podejść...
Podejrzenie narastało.

Zaczął przeliczać naboje...
Nie patrząc nawet na Norana, beznamiętnym głosem rzekł
- Możemy atakować z trzech stron, jak zapewne się domyślasz. Tylko jest jeden problem-raczej tam nie wejdziemy...a granatu pewnie nie masz, co? Ech. I tak wtedy nie byłbym w stanie zidentyfikować zwłok...umiesz się skradać? Idź może zobacz, jak siedzą...i czy coś biorą. Jak tak... Podniósł wzrok na Norana...w jego oczach można było dostrzec morderczy, szaleńczy wręcz błysk. To być może krew ze ścian chatki nigdy się nie zmyje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
John Noran
Najemnik



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: De Ridder

PostWysłany: Śro 13:31, 26 Kwi 2006    Temat postu:

80 blach w kieszeni i John z uśmiechem prowadził samochód. Kulawiec sprawiał wrażenie, że nie chciał rozmawiać więc John nawet nie próbował zaczynać rozmowy. Potem musieli iść piechotą. Johnowi to raczej nie przeszkadzało, w końcu tyle w życiu już przeszedł, ale do najmilszych spacerów tej podróży nie zaliczył. Po części ze względu na mało rozmowne towarzystwo. Kulawiec... zaraz jaki kulawiec?!? Po co temu facetowi laska, skoro nie ma takich problemów z chodzeniem? John co prawda sam nie raz udawał bezdomnego albo pijaka, albo i jedno i drugie, ale niby po co cały czas? Coś w niej chyba jest...

Spacerek się skończył. Niewielka chatka, trzy możliwe wejścia, głosy w środku i brak granatów... Kulawiec zaczął swój wykład...
-Dobra, schodzę tam, jeżeli ktoś wyjdzie strzelam i podbiegam pod dom. W razie jeżeli mnie wykryli zanim podejdę osłaniaj mnie.

John zaczął powoli schodzić do chatki. Nadchodził z lewej, ale tak, żeby mieć na widoku drzwi. Wyciągnął i odbezpieczył swoje MP-5. Będzie dobrze, najważniejsze jest zaskoczenie. Głosy z domku były coraz wyraźniejsze....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Śro 14:53, 26 Kwi 2006    Temat postu:

[off]Nie obrazicie się, jak wam kończyny się pourywają, nie? No to możemy kontynuować. Very Happy [/off]

Noran coraz bardziej zbliżał się do drewnianej budy, która rzekomo była schronieniem poszukiwanych przez nich Szakali. Stąpał po kamienistym i nierównym podłożu, jednak na razie nie stracił równowagi, ani nie zahałasował, zwracając tym samym na siebie uwagę mieszkańców drewnianej chaty. Pięć metrów, cztery... coraz bliżej i bliżej, krok po kroku. Czy podłoże usłane kamieniami, po którym stąpa jest zaminowane? Nie wiedział. Nawet jeśliby się o tym przekonał, to doleciałby do Moora czekającego za kamieniem kilkanaście metrów za nim... Ale jak dotąd nic takiego nie miało miejsca, a Noran dalej szedł w kierunku chatki. Dwa metry, jeden... Wkońcu doszedł i przywarł plecami do lichej ściany domku.
Moore kiwnął ręką, by zorientował się co dzieje się wewnątrz chaty. Rozmowy były tak samo głośne jak przedtem. Noran słyszał wyraźnie poprzez nieszczelne ścianki rozmowę:
- ...dorwij go, dorwij! A ja na to: jak mu tak spieszno to niech idzie- mówił jakiś głos mężczyzny.- Biedak nie wie, że uciekł do jaskini radskorpionów!
Cała chatka wypełniła się całą gamą śmiechów na ostatnie słowa mówcy. Rechot, pijacki śmiech, nienormalny śmiech, sztuczny... Noran, jako stały bywalec barów i knajp wszelkiej maści wyodrębnił kilka rodzajów śmiechu. Nie wiedział po co, ale to zrobił. A może odruchowo jego mózg je zakwalifikował? Kiedy śmiechy ucichły, odezwał się kolejny głos:
- A pamiętacie zeszło-tygodniowe polowanie na gekony?
- Tia, to była niezła rozrywka. Ale warto było się narażać. Skóry tych cholerstw są całkiem nieźle opłacane. Zresztą fajnie wyglądają i wogóle.
- Dobra, weź już się nie rozpamiętowuj co było i co bedzie
- odezwał się inny, basowy i nieco pijacki głos.- I tak twoje bajki są mocno naciągane.
- Wal się!
- wybuchnął wcześniejszy mówca.- Gówno wiesz i wszystko ci się miesza w tej twoje zapijaczonej bani.
- Zaraz ci przyłożę!
- A trafisz po pijaku?!

Z domku rozległy się odgłosy tłuczonego szkła i wywracanych mebli.
- Spokój! Spokój do ciężkiej @#*&$!- wydarł się z całej siły kolejny głos.- Obaj siądźcie na swoich dupach i odwalcie od siebie. Jasne?
- Tia... Ale jeżeli...
- JASNE?!
- Tia.

Zniechęceni do rozmowy przez zaistniałą sytuację mieszkańcy zaprzestali rozmowy i najwyraźniej zajęli się swoimi zajęciami. Noran sądząc po głosach doliczył się koło pięciu osób w budzie. To by się nawet zgadzało... A Moore cały czas obserwował go z miną typu "no i co?".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
John Noran
Najemnik



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: De Ridder

PostWysłany: Pią 14:51, 28 Kwi 2006    Temat postu:

John powoli zbliżał się do ściany. Głosy stawały się coraz wyraźniejsze. Dobrze, są wyluzowani i nie spodziewają się ataku. John pokazał ręką Mooreowi żeby podszedł, tymczasem przygotował broń i wycelował w drzwi. Niech tylko ktoś wyjrzy, zostanie z niego tylko krwawa miazga.

Uparł stawał się coraz bardziej nieznośny, niestety trudno było się tutaj doszukiwać jakiegoś wiatru, ściana skał robiła swoje. Najemnik coraz bardziej się pocił, ale mimo że pot zaczął powoli wylewać się na jego czoło, nadal był skoncentrowany. Przyszło mu urządzać strzelaniny w gorszych warunkach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Pią 16:31, 28 Kwi 2006    Temat postu:

Zanim Moore zdążył podejść, Noran usłyszał słowa, które wreszcie przełamały ciszę:
- Niech was szlag! Spieprzyliście wesoły czas, jaki można tu było spędzić. Ten piep***** świat i tak jest do bani, a wy jeszcze się kłócicie! Cały cholerny świat topi się w brudzie i nieładzie, a wy jeszcze piep****** mi humor nawet tutaj. Jesteście do bani, wychodzę na spacer.
- A idź do Szpona...- odrzekł nieco przepity głos.
Noran nie był pewien, czy rozmowa była naturalna, czy tylko sfingowana, by móc zmylić napastników i wyjść, po czym nagle oddać strzał. Przez czas kiedy była cisza mogli naradzić się gestami lub językiem migowym lub czymś takowymś... Ale jak mogliby się dowiedzieć, że ktoś tu jest? Noran spojrzał na lichą ściankę, która zawierała wiele mniejszych i większych dziur i prześwitów. Pod słońce można by zobaczyć z wnętrza sylwetkę czającą się przy domku, ale czy to pewne? Sam nie był tego pewien...
Drzwi chatki otworzyły się nagle, trzęsąc całą konstrukcją. Jednak Noran nie widział kto wychodzi z domku, gdyż otwierające się drzwi zasłoniły opuszczającą lokum osobę. Czas uciekał...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
John Noran
Najemnik



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: De Ridder

PostWysłany: Pią 18:15, 28 Kwi 2006    Temat postu:

Ku*** mać! Najemnik pokazał swojemu pracodawcy drzwi palcem a potem przejechał dłoniom po swoim gardle jakby je podrzynał. Oby zrozumiał o co chodzi. W razie strzelaniny Moore / Szakale John będzie mógł ich zaskoczyć wyskakując zza rogu. Natomiast jeżeli o nim już wiedzieli to żadna różnica kto zabije tego biedaka wychodzącego z domku.

John zaczął powoli się wycofywać ze swoim PM'em celującym cały czas w stronę drzwi. Jednak coś mu zaświtało w głowie. DZIURY! Jeżeli teraz zauważył dziurę w której zmieściła by się lufa jego broni. Ale narazie nie miał zamiaru strzelać na ślepo to środka, tym bardziej, że nie wie czy oni wiedzą o nim...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Pią 18:38, 28 Kwi 2006    Temat postu:

Noran widział, jak drzwiczki zaczęły się zamykać, ukazując młodego człowieka w czarnej kurtce ze skóry zapewne farbowanego gekona. John już miał skryć się za rogiem domku, kiedy drzwi zamknęły się, a człowiek przed nimi wybuchnął krzykiem pełnym histerii, widząc wycelowaną w niego lufę MP5 Hecklera, trzymanego przez faceta, który niewiadomo skąd się tu wziął i najwyraźniej miał zamiar go zabić! Teraz to dopiero k**** m*ć!- mógł pomyśleć najemnik, kiedy usłyszał odgłosy nagłego zamieszania, które zapanowało w chatce. Młody człowiek przybrał kolor czerwieni, kiedy zapomniał z przerażenia, w którą stronę otwierają się drzwi.
Z domku dobiegły krzyki:
- Co się stało?!
- Trzymaj się!
- ktoś powiedział, ukoronowując swoje słowa trzaskiem przeładowywanej broni.
W tych samych sekundach, metr od twarzy Norana powstała dwudziestocentymetrowa dziura w ścianie, wydarta przez niecelny strzał z shotguna. Czas uciekał...


[off] Tymczasem Moore, za skałką, która dawała miły i przytulny cień, ucinał sobie drzemkę. Spamuelu!!! Postuj częściej. Chyba, że chcesz, żeby Twój najemnik zginął, a szakale pozostały bezkarnie na wolności.[/off]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
John Noran
Najemnik



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: De Ridder

PostWysłany: Śro 16:12, 03 Maj 2006    Temat postu:

Niech to szlak. John posłał krótką serię pechowcowi który wyszedł a zewnątrz. Pistolet maszynowy lekko szarpną ramieniem. Już po nim. Ale najemnik nie miał czasu przyglądać się tej scenie. Jak najszybciej skoczył w kierunku rogu i znikną za ścianą. Oby Moore się pospieszył, bo samemu nie da rady.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Śro 17:37, 03 Maj 2006    Temat postu:

Biedak, który znalazł się w złym miejscu o złej porze, został raniony kilkoma pociskami, które przeszyły jego ciało, kończąc jego marny żywot. Młody człowiek upadł bezruchu na ziemię, a jego krew zaczęła wsiąkać w wyschniętą ziemię.

[off] Spamuel bedzie raz/tydzien na forum... Możesz ich wyrżnąć, a raczej spróbować samemu[/off]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
John Noran
Najemnik



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: De Ridder

PostWysłany: Pią 14:13, 05 Maj 2006    Temat postu:

John przełożył MP5 do prawej ręki i wystrzelił długą serię na ślepo przez ścianę. Jednocześnie lewą ręką wyciągną Sig Sauer PP 220. Po wystrzeleniu wszystkich pocisków z PM'u najemnik ruszył biegiem w kierunku okna. Za sobą usłyszał grad pocisków przeszywający miejsce, w którym przed chwilą stał... Gdy dobiegł do celu wyrzucił nie potrzebny na razie MP5, łokciem wybił szybę i oddał kilka szybkich serii. Trzeba działać szybko. Noran znowu ruszył biegiem, tym razem do drzwi. Gdy już staną w progu i wyciągną prawą ręką Colta, zaczął strzelać do wszystkiego w pokoju.

Żryjcie ołów pie****ce... Johnowi nawet nie zachwiała się ręka. Już nieraz zabijał nawet bezbronnych. Nie żeby to lubił, ale czasami potrzebne są ofiary żeby móc stworzyć coś większego... Poza tym ci tutaj byli Szakalami, zabijali jeszcze bardziej bezlitośnie niż John. Twarz najemnika nawet nie zmieniła wyrazu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna -> Misje Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
BBTech Template by © 2003-04 MDesign
Regulamin