Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna  Zaloguj  Rejestracja
Konwój - rekonesans [Ian Sanders]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna -> Misje
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Nie 15:28, 16 Kwi 2006    Temat postu: Konwój - rekonesans [Ian Sanders]

Mistrz Gry: Masakrator_pl
Gracz: Ian Sanders

W garażu trwały przygotowania do wyprawy, a Ian stał w przejściu, przyglądając się im. Mechanicy przygotowywali dwa hummery i bus, ściągnięte z Bunkra Gekon, które dostarczą oddział na miejsce zdarzeń. Ian wśród krzątających się tu i ówdzie żołnierzy, spostrzegł Bena Worsda w pancerzu Bractwa beztrosko stojącego przy jednym z hummerów ze swoim M16A1 i pistoletem Gaussa dopiętym do pasa oraz super mutanta Zacha Freniera, który ciężko krocząc niósł miotacz płomieni i młot wspomagany na plecach. Uwagę przyciągała również szóstka żołnierzy wyposarzona w rozmaitą broń. Tak, brakowało tylko dwóch osób.
Zanim Sanders zaczął się nudzić, podszedł do niego jeden z mechaników.
- Co? Coś wielkiego się kroi, nie?- zapytał dziarsko mechanik w skórzanym pancerzu.- Nawet generał się pofatygował, a to ciekawe, chociaż pan Gun lubi sobie popatrolować. Wiesz, cenię go za to. Nie jest jakimś tam byle kim, kto po osiągnięciu szczytu kryje się na swoim stołku. To dobrze.- po chwili namysłu znów zaczął- Słyszałeś na pewno o Barnakym. Zasłużył sobie na stronę w księdzę Bractwa, mimo, że został pojmany, a potem działał nawet przeciw nam! Tak, to był wielki człowiek, a Generał Gun jest tak samo dzielny. Powiem tobie, że chętnie bym się z tobą zamienił.- widząc spojrzenie Iana nie przerywał- Walczyć u boku samego generała i innych wielkich wojowników Bractwa... Ech, a tak tylko siedzę w bunkrze i dłubie w pojazdach.- nagle ożywiony dodał- O! Już idzie. Powodzenia żołnierzu!
Zanim Sanders zdążył odpowiedzieć, mechanik pośpiesznie wrócił do swoich zajęć, a Iana dobiegły głosy:
- ...i dlatego tak trzeba.- Ian poznał głos Ryana Guna.
- Niestety. Mam nadzieję, że skrybowie się nie mylą.- powiedział drugi głos.
- O to się już nie martw. O! Starszy Rycerz Sanders. Nastąpiły drobne zmiany.- powiedział Ryan, oddając salut, po czym poprawił w rękach M60- Ja i paladyn Richardson wyruszymy chwilę później. Ty w tym czasie weźmiesz hummera i razem z Rycerzem Worsdem i Rycerzem Frenierem, a także z trójką tamtych- pokazał na szóstkę żołnierzy w pancerzach Bractwa- Wyruszycie na zwiad do Bunkra Ikar. Macie znaleźć miejsce napadu na nasz konwój i zebrać jak najwięcej poszlak. Jeśli masz coś jeszcze do zrobienia w bunkrze, to się pospiesz. Powodzenia!- powiedział oddając salut i znikając z paladynem Richardsonem w korytarzach bunkra.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ian Sanders
Starszy Rycerz Bractwa Stali



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: San Reno

PostWysłany: Wto 8:31, 18 Kwi 2006    Temat postu:

Tak, Gun to dobry żołnierz. Ian nigdy nie walczył u jego boku, ale słyszał o jego wyczynach. Kilka razy z nim rozmawiał. Sam fakt, że Ryan był przywódcą Bractwa o czymś świadczył. Teraz nareszcie Sanders będzie miał szansę go poznać, przekonać się czy to, co mówią jest prawdą, a nie zwyczajną legendą. W tych czasach nic nie wiadomo, jedni mówią to, drudzy co innego. Nikomu nie można wierzyć.

Ian założywszy swoją zbroję, skierował swój wzrok ku dwóm Rycerzom - Ben'owi Words'owi oraz Zach'owi Frenier'owi. O nich również dużo się mówiło. Pierwszy z nich, Ben, był zwyczajnym czlowiekiem. Takie przynajmniej sprawiał wrażenie. Natomiast drugi, Zach, był super - mutantem. Ian Sanders po raz pierwszy w życiu widział mutanta, który nie chciał go zabić. Starszy Rycerz musiał przyznać, iż był tym faktem wielce zaskoczony.
Czasy się zmieniają, Bractwo Stali jest ostoją dla coraz większej istoty istot, to dobrze. To jedyna szansa na pełne zjednoczenie Pustkowi. - powiedział jakby sam do siebie.

W tej chwili usłyszał głos, głos Ryana Guna. Rozmawiał z Paladynem Richardsonem, lecz Ian nie wiedział o czym, usłyszał jedynie strzępki zdań. Zasalutował i począł słuchać rozkazów. Gdy generał skończył głosić swe krótkie przemówienie i razem z towarzyszem znikł w korytarzach bunkra Ian poczuł się lekko zawiedziony. Miał nadzieję, że zawalczy u boku swych sławnych dowódców, ale dyscyplina, którą nabył już podczas pierwszych treningów, sprawiła, że po chwili uczucie irytacji kompletnie opuściło Brata Stali.

Starszy Rycerz podszedł do szóstki Rycerzy, zasalutował i powiedział dosyć donośnym głosem:
Żołnierze, plany się zmieniły. W pierwszej fazie naszej misji weźmie udział tylko trójka z was. Razem ze mną, Zach'em Frenier'em oraz Ben'em Words'em pojedziecie na zwiad do bunkra Ikar. Naszym priorytetowym celem będzie znalezienie miejsca zbrodni oraz zbadanie wszelkich poszlak. Paladyn Richrdson wraz z genereałem Gun'em dołączy do nas dołączą do nas w późniejszej fazie. Przygotujcie się, wkrótce odjeżdżamy. - Ian oddał salut i wsiadł do wozu na miejscu obok kierowcy. Umiał wprawdzie prowadzić tego typu pojazdy, ale inni robili to znacznie lepiej.
To jest właśnie siła Bractwa, każdy wspomaga każdego - pomyślał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Wto 9:37, 18 Kwi 2006    Temat postu:

Prawie jednocześnie z Ianem, na miejscu kierowcy usiadł Ben, kładąc swój ekwipunek pod fotel. Trójka rycerzy w zielonych pancerzach usiadła na szerokim fotelu z tyłu, natomiast potężny Zach wstrząsnął całym hummerem, wsiadając do niego.
- Argh...!- jęknął jeden z rycerzy, przepychając się z pozostałymi.
- Wybacz.- basowym głosem powiedział Zach, najwyraźniej lekko przygniatając pechowego żołnierza.
- Ej, spokój tam z tyłu!- krzyknął Ben, kiedy podwójne wrota otworzyły się, wpuszczając piekące promienie słońca do garażu Bractwa.
Po chwili hummer ruszył, wyjeżdżając na spieczoną słońcem i wojną ziemię. Po kilkunastu minutach jazdy w ciszy, Ben Worsd powiedział:
- No dobrze, ośmielę się za starszego rycerza Sandersa przypomnieć cele naszej przyjemnej wycieczki po pustkowiach, a więc: miejcie oczy szeroko otwarte, gdyż naszym priorytetem jest znalezienie JAKICHKOLWIEK poszlak, jasne?
- Gdybym tylko coś widział...
- powiedział przyciśnięty wcześniej żołnierz.
- Oh, zamilcz.- odparł basowy głos.
- Cisza, słuchajcie mnie!- kierowca ciągnął dalej.- Do Bunkra Ikar jeszcze kawał drogi, ale nie zdarzało się nam tracić konwoje nawet na tym odcinku. Bądźcie cały czas czujni. Wogóle słyszeliście co stało się z tamtym konwojem?
- Przepadł.- oświadczył Zach.
- No właśnie! Jedyny problem to jest to, że dwa hummery i transporter z pełną załogą i paladynem nie rozpływa się od tak! To musiało być coś potężnego, cokolwiek to było, by "wziąść" sobie nasz konwój.
- O rany, Ben
.- zaczął basem Frenier.- Wyczuwam u ciebie początki histerii...
- Wcale nie! Nie i już! Ale pamiętaj co ci mówiłem. A tak jeszcze, nasz konwój zniknął. ZNIKNĄŁ! Rozumiesz to!? A teraz wysyłają jednego hummera z sześcioma osobami, by zbadał sprawę. Czy oni chcą nas wpisać na honorowe miejsce w księdze już teraz!?
- Teraz to ty się uspokój!
- Ryknął super mutant.
Wszyscy osłupieli i słychać było tylko warkot silnika.
- No dobra, uspokajam się.- i na potwierdzenie swoich słów Ben włączył działające radio, które zaczęło prawie wiernie grać jakąś starą piosenkę.
Po kilku godzinach szybkiej jazdy, rycerz, który przez właz w dachu oglądał przez lornetkę teren, tryumfalnie krzyknął:
- Jest! Trochę na lewo przed nami. Widzę... jednego hummera, paru żołnierzy...
- Żyją?
- Nie bardzo.

Wkrótce szóstka żołnierzy dojechała w pobliże niedawnego miejsca walki. Tu i tam teren znaczyły leje po eksplozjach, chyba granatach i rakietach z ręcznych wyrzutni, sądząc po ich wielkości. Jednak nad pobojowiskiem górował spalony wrak hummera Bractwa i kilkanaście ciał żołnierzy, rozrzuconych wokół. Ian obserwował jeszcze chwilę okolicę, a pozostała piątka podzieliła się rolami: dwóch rycerzy obserwuje okolicę, reszta bada szczątki i zwłoki.
Ian usłyszał rozmowę Bena z rycerzem.
- Hmm... Zapisz jeszcze w PipBoy'u informacje dotyczące hummera i liczbę ciał. Niech to, spójrz na te zwłoki... Panie Sanders, może pan podejść?
- Naturalnie- powiedział Ian i podszedł do dwójki kucającej przy jednym z martwych żołnierzy w pancerzu środowiskowym.
- Proszę spojrzeć na tą płytę pancerza- zaczął rycerz- wygląda jakby była rozerwana pazurami. Tu wyraźnie widać cztery rysy. To coś musiało być pewnie Szponem Śmierci. Najwyraźniej nie wszystkie chciały się do nas dołączyć...
Ian słuchał, jednak jego uwagę odciągały dziwne ślady na jeszcze świeżo zranionej walką ziemi. Zupełnie jakby ktoś oddawał długie serie z ciężkiego karabinu, ale patrząc na ślady, strzały padały pod kątem prostym i zbliżonymi do niego!
- ...ale inne ciała są poznaczone seriami z ciężkiego karabinu, takiego samego kalibru, który przebił pancerz tego hummera... Sir, coś się stało?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ian Sanders
Starszy Rycerz Bractwa Stali



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: San Reno

PostWysłany: Wto 10:36, 18 Kwi 2006    Temat postu:

Szpony Śmierci...Cholera, nie jest dobrze. I do tego te ślady. Ten, kto to zrobił musiał być wysoki, wysoki jak supermutant. Ale przecież większość tych istot dołączyła do Bractwa albo zaprzestała walk. Ci, którzy kontynuowali walkę nie odważyliby się na taki atak. Chyba, że dogadali się z tymi ścierwami śmierci. Ale w jaki sposób? Nigdy nie odnotowano jakichkolwiek poszlak świadczących o współpracy tych dwóch ras.
Rycerzu Worsd, proszę spojrzeć na te ślady. Tylko mutanty są w stanie utrzymać taką broń i do tego strzelać z niej z wysokości jak do mrówek. To oznaczałoby, że w jakiś sposób rozpoczęli współpracę ze szponami śmierci. To nie może być przypadek. - po wypowiedzeniu tych słów zwrócił się do drugiego Rycerza:
Potrzebuję informacji dotyczących zaginionego sprzętu i załogi. Chcę wiedzieć co zabrali i czy wzięli jakichkolwiek jeńców. - te informacje pomogłyby w wyjaśnieniu celu ataku. Podczas gdy rycerz przygotowywał dane dla Iana, on wezwał do siebie Zacha. Kto inny jak nie supertmutant zrozumie zachowanie supermutantów?
Rycerzu Zach, zdołaliśmy ustalić, iż w ataku udział miały szpony śmierci oraz supermutanci. Nie wiemy jednak co skłoniło ich do współpracy i jak to było możliwe. Pan o tym powinien wiedzieć najwięcej. Proszę o podzielenie się swoją opinią


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Wto 12:57, 18 Kwi 2006    Temat postu:

Zach Frenier zamyślił się chwilę, po czym rzekł:
- Cóż, sam osobiście znałem inteligentnego Szpona Śmierci. Na północ od nas Bractwo miało oddziały z nich złożone, po tym jak oswobodzili ich Matkę. Sam osobiście nie mam jakiś zastrzeżeń do nich, chyba, że chodzi o ich nieinteligentnych kuzynów. One nie myślą i wogóle są zwierzętami, ale inteligentne są wporządku. Chyba, że władcy zwierząt panują nad nimi. Te psychopatyczne dzikusy potrafią nimi władać... no wiesz o co mi chodzi.
Dalszy wykład na temat fauny pustkowi przerwał rycerz niedawno badający zwłoki z Benem:
- Sir, według moich wniosków i częściowych danych z Bunkra, karawana była wyposażona w kilkunastoosobową załogę, nie przekraczała dwudziestu osób, strażnicy wyposażeni w pistolety maszynowe... o takie- powiedział, wyciągając ze zmielonych zwłok Waltera- oraz karabiny. Czyli standardowe AK-47, M16. W sumie podstawowe wyposażenie żołnierza Bractwa. Większość miała na sobie pancerze bojowe lub środowiskowe. Jeden człowiek był paladynem w zaawansowanym pancerzu i wyposarzony w jakiś karabinek energetyczny, zdaje się, że w plazmowy. No i trzeba liczyć, że na jeden pojazd przypada broń ciężka. Tyle się dowiedziałem.
Do trójki rycerzy podszedł czwarty- Ben Worsd:
- Cóż, jeszcze raz przyjrzałem się tym śladom i stwierdziłem, że nawet gdyby Szpon miał na swoich barkach super mutka, to kule padałyby pod mniejszym kątem. Nie wiem jak to możliwe, ale jednak na to wskazują.
- Przecież to nie możliwe!- prychnął Frenier- Wtedy wróg musiałby zaatakować z...- zamarł, a jego twarz nabrała dziwnego wyrazu. Obrócił głowę ku bezchmurnemu, błękitnemu niebu.- O jasna cholera!- zaklął gdy zrozumiał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ian Sanders
Starszy Rycerz Bractwa Stali



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: San Reno

PostWysłany: Sob 7:22, 22 Kwi 2006    Temat postu:

Ian także spojrzał w niebo, znaczy się coś co przypominało niebo. Sanders'owi przypomniała się historia gdy znalazł bardzo stare zdjęcia. Na jednym z nich było właśnie niebo. Błękitne, z białymi chmurami...Ale teraz tak nie było. Mimo że wszystko wydawałoby się być identyczne, można było czuć jakiś niepokój.
Czyli to nie były mutanty - mruknął Starszy Rycerz - Trzeba powiadomić o tym dowództwo. Jeśli ktoś posiada samoloty, to może być to tylko Enklawa. Albo coś, co z niej zostało. Nikt inny nie był i nie jest tak zaawansowany technologicznie, nawet Bractwo Stali. - tutaj chyba kończyła się rola Sandersa i jego grupy. Jeśli to rzeczywiście był atak z powietrza, a wszystko na to wskazywało, to niemożliwym zadaniem jest, nie posiadając specjalistycznego sprzętu, wyśledzenie agresorów. Chyba że zaatakują raz jeszcze. W takim wypadku drużyna Sandersa potrzebowałaby lepszej broni i wsparcia.
Żołnierze, załadujcie broń poległych na Hummera. Ich ciała przykryjcie, do czasu gdy Bractwo je stąd zabierze należy je poszanować. Gdy skończycie to robić, poczekamy na rozkazy z dowództwa - Ian sam zaczął pomagać swoim podwładnym. Na razie była to jedyna sensowna czynność, którą można było wykonać, na razie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Sob 12:41, 22 Kwi 2006    Temat postu:

- Tak jest!- powiedział rycerz w zielonym pancerzu, po czym razem z resztą zabrali się do prowizorycznego pochówku żołnierzy. Tylko Ben Worsd stał oparty o hummera i w milczeniu przyglądał się pobojowisku. Tak, to mogła być Enklawa- myślał.- Atak z powietrza mógł być przeprowadzony nawet jednym vertibirdem, a ślady szponów mogły zostawić spuszczone przez nich Szpony Śmierci. Tylko co, jeśli to nie enklawa? Może poprostu bandyci planują wielką bitwę? Ale oni i Szpony? Raczej nie. Potrzeba było całkiem sporej siły albo udanego elementu zaskoczenia, by wykończyć nasz konwój. Wiem, że przewoził cenny ładunek, tylko skąd oni mogli się o tym dowiedzieć? Ta cholerna sprawa cuchnie!
Z przemyśleń ostatnich zdarzeń, Bena wyciągnęło pytanie rycerza:
- Ciała pochowane, możemy ruszać?
Ben spojrzał na Sandersa w poszukiwaniu odpowiedzi. Ian kiwnął głową na tak. Broń spakowana, ciała przykryte, więc w drogę.
Kolejne godziny trwała podróż do Bunkra Ikar. Jak się okazało, wejście do bunkra było wykute w niewielkiej skale, których pełno było na pustkowiach, porozrzucanych tu i tam. Kiedy hummer znalazł się w pobliżu, nieruchomy do tej pory fragment skały drgnął, podnosząc się i ukazując wnętrze górnego poziomu bunkra. Hummer po rampie dostał się do wnętrza budynku Bractwa, gdzie czekali już żołnierze odziani w zaawansowane pancerze wspomagane.
Cała ekipa wysiadła z pojazdu, witając się z komitetem. Jeden z rycerzy w zielonym pancerzu oświadczył:
- Właśnie wracamy z miejsca ataku.- sylwetki w zbrojach znieruchomiały, czekając na wieści.
- Co udało się wam ustalić?- zapytał stojący pośrodku żołnierz.
- Znaleźliśmy hummera i szesnastu martwych ciał naszych. Co dziwne, większość z nich miała broń przy sobie.
- Z pewnością dlatego, że ukradli drugiego hummera i transporter z ekwipunkiem oraz ładunek specjalny, co im w zupełności wystarczyło.- powiedział groźnym głosem.
- Co było ładunkiem specjalnym?
- Prototypy.- burknął człowiek w pancerzu.
- Prototypy...?
- Nie musisz tego wiedzieć, przynajmniej na razie. Generał Gun jest o wszystkim poinformowany, więc on wam później powie
- odpowiedział wymijająco człowiek o chrapliwym głosie.- Teraz weźmiemy zabrany przez was sprzęt.- dodał ucinając rozmowę.
Kilku ludzi w pancerzach podeszło do hummera, a ich rozmówca rzekł:
- Zapraszam was do sali konferencyjnej. Za mną!
Po kilku minutach przechodzenia przez wąskie korytarze, ekipa znalazła się w chyba najobszerniejszym w całym bunkrze pomieszczeniu- mogło tu się zmieścić z sześćdziesięciu żołnierzy w pancerzach wspomaganych, a na ścianie tuż pod sklepieniem, znajdował się ekran, a przed nim szeroka, podwyższana lada, która oddzielała mówiącego od słuchaczy. Za nią już stało kilku skrybów i starszych Bractwa.
Człowiek z chrapliwym głosem wreszcie się przedstawił:
- Jestem Nick Jetsky i witam was w Bunkrze Ikar, miejscem położonym najbliżej bandytów. No, ale nie jestem przewodnikiem jakiejś plugawej wycieczki, tylko dowódcą tej placówki. Nie musicie się przedstawiać, mam wasze dane. No to słucham, co macie do powiedzenia?
Z szeregu wystąpił rycerz z PipBoyem w ręku.
- Wszystkie nasze odkrycia i spostrzeżenia zostały nagrane na tego PipBoya- powiedział i podszedł, kładąc go na ladzie.
Jeden ze skrybów o siwych włosach zaraz go chwycił i przeglądając na wyrywki jego zawartość oświadczył:
- To wystarczy.
- No dobra, a teraz ja wam powiem, co się stało, kiedy wy podróżowaliście. Na jednym z patroli, pewien żołnierz doniósł nam, że widział, jak inny spotkał się z jakimś człowiekiem, pewnie bandytą. Postanowiliśmy to potwierdzić i następnym razem wysłałem kolejny patrol, by śledził zdrajcę. Niestety to prawda. Jest nim przyjęty niedawno kadet. Pojmaliśmy go przed chwilą i właśnie jest przesłuchiwany. Wkrótce powinien przyjechać generał, w tedy postanowimy o kolejnych posunięciach. Możecie odmaszerować.

Kiedy drużyna znalazła się na holu, Zach powiedział:
- Zanim generał Gun tu dojedzie, trochę czasu minie. A ja zdążę chyba ugasić moje pragnienie i zaspokoić głód...
- Taaak... chyba pójdę z Tobą. Kilka godzin o pustym żołądku może każdego zbić z nóg.
- dodał Ben, po czym zwrócił się do Sandersa- Gdybyśmy byli potrzebni, proszę nas szukać w stołówce.- powiedział zerkając na plan bunkra, wywieszony na ścianie, a po chwili zniknął z Zachiem w korytażach prowadzących do stołówki.
Niżsi stopniem rycerze, czekali na pozwolenie od Iana, by podążyć śladem dwóch bohaterów Bractwa. Minie jeszcze kilka godzin, zanim generał z oddziałem tu dojedzie, a na głodniaku się wiele nie zdziała.

[off] Teraz masz zupełnie wolną rękę- możesz iść gdzie chcesz, robić co chcesz i tak dalej [stołówka to nie jest jedyne wyjście Wink ] [/off]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ian Sanders
Starszy Rycerz Bractwa Stali



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: San Reno

PostWysłany: Sob 15:01, 22 Kwi 2006    Temat postu:

Odmaszerować - powiedział do nich jakby od niechcenia Ian. Zdjął swoją wysłużoną zbroję i począł się na nią przyglądać. Miał ją już od 24 lat. Była z nim na każdej misji. Jak najlepszy przyjaciel chroniła go od śmiercionośnych pocisków, ale pojawiły się już lepsze modele. Chociaż Sanders wyśrubował jej statystyki do granic możliwości, inne zbroje były dużo skuteczniejsze. Na przykład taka zbroja wspomagana.
Po misji muszę napisać do Guna podanie. W końcu po wszystkich tych latach mi też się coś należy - powiedział sam do siebie. Zaczął polerować swój pancerz i gdy skończył to robić, spostrzegł, że zajęło mu to ponad godzinę. Założył na siebie lśniący strój i udał się do magazynu. Może uda mu się wykorzystać sytuację i wyciągnąć od Ikaryjczyków jakiś lepszy nóż. Na jego starym kuchennym narzędziu pojawiała się już rdza. Gdy Rycerz doszedł na miejsce nie ujrzał nic imponującego, ale stwierdził, że jakiś dobry rozrywacz powinni tutaj mieć. W końcu to Bractwo Stali, duma Kalifornii. Zasalutował i odezwał się do czlowieka pilnującego bunkrowego wyposażenia:
Starszy Rycerz Sanders, przyszedłem uzupełnić mój ekwipunek. Mianowicie potrzebuję jakiegoś dobrego noża. Może rozpruwacz? Nie pogardziłbym też zbroją wspomaganą, może być najnowszy model - wypowiedziawszy ostatnie słowa Ian uśmiechnął się tak, by człowiek, z którym rozmawiał potraktował tę ostatnią prośbę jako żart. W końcu nie wszyscy mają jakiekolwiek wyczucie ironii.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Sob 15:16, 22 Kwi 2006    Temat postu:

- Haha!- roześmiał się serdecznie skryba przydzielający ekwipunek- No proszę! Od razu można się zorientować, żeś nie stąd. Wszyscy nasi chłopcy chodzą tu struci i wogóle... no, ale ty jesteś chyba z tej grupy specjalnej, co nie?- przyjżał się uważnie Ianowi i dodał- Wiesz, chyba mogę wymienić ten kawałek metalu na średnio używany rozrywacz. Ten twój nożyk odrdzewię, wyostrzę i dam jakiemuś rekrutowi do zabawy.- dodał i położył na blat rozrywacz, zabierając podrdzewiały nóż.- Coś jeszcze?- powiedział przyglądając się błyszczącemu, aczkolwiek znoszonemu pancerzowi.- Co do wspomaganej zbroi to nie da rady, ale możemy się potargować o nowszą bojową.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ian Sanders
Starszy Rycerz Bractwa Stali



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: San Reno

PostWysłany: Nie 8:29, 23 Kwi 2006    Temat postu:

Dzięki - odpowiedział mu Ian, wykładając na blat swój stary nóż - Co do nowej zbroi, faktycznie przydałaby się. Słyszałem od nowych modelach pancerza Bractwa Stali. Macie takie coś na stanie? Ta, którą noszę teraz, jest bardzo dobra, ale trochę stara. Nie wytrzyma uderzenia pocisku jakiegoś większego kalibru. Daj ją porządnemu inżynierowi, a będzie doskonałą obroną przeciwko lekkim karabinom. - Ian zdjął swoją zbroję i położył ją na blacie. Trochę mu było jej żal, ale trudno, świat się zmienia i trzeba za nim nadążyć jeśli się nie chce zostać z tyłu. Ale z drugiej strony to 24 lata jego służby...Ech te wspomnienia. Teraz, wszystko co już przeminęło, pierwszy trening, zamach na Richardsona, walki ze szponami śmierci i super mutantami, wydawało się być doskonałe. Taka jest natura człowieka.Dąży do celu, a gdy już to osiągnie, najbardziej wspomina tę "drogę na szczyt". I do pewnego stopnia jest to pożądane. O przeszłości należy pamiętać, ale nie wolno na niej poprzestawać. Człowiek i każda inna rozumna istota musi się rozwijać, iść naprzód. Chociaż to doprowadziło nas prawie do zagłady, to też sprawi, że znów będziemy żyć w normalnym świecie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Nie 20:10, 23 Kwi 2006    Temat postu:

Kwatermistrz wziął w ręce znoszony i wielokrotnie łatany pancerz. Po chwili oględzin powiedział:
- Wiesz, może nowy pancerz faktycznie się tobie przyda, ale nie mam zamiaru na tym tracić.- oświadczył.- Gdybyś dorzucił coś jeszcze, wtedy miałbym czystsze sumienie. Może masz jakieś chemikalia albo cokolwiek co mogłoby wyrównać wartość pancerzy i jeszcze nieco pokryć moje straty przy wymianie rozrywacza? Inaczej ci go nie dam.- oświadczył stanowczo, po czym spojrzał na Sandersa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ian Sanders
Starszy Rycerz Bractwa Stali



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: San Reno

PostWysłany: Nie 20:44, 23 Kwi 2006    Temat postu:

No cóż - westchnął Ian - Mialem o tobie wspomnieć przy raporcie jako o oddanym Bracie Stali, ale skoro zysk przesłania ci oczy to mogę dorzucić psycho. I tak nie trułbym się tym czymś. Niewiadomo jakie efekty przyniosłoby to w przyszłości. - Sanders mówił te słowa z nutą ironii, ale faktycznie miał wspomnieć o kwatermistrzu. Takie pochwały mobilizują żołnierzy. Po chwili namysłu postanowił, że zrobi to, jeśli przeżyje. Przecież on też nie chciałby na niczym stracić. Oczywiście jeśli chodziłoby o powodzenie w misji, zrobiłby prawie wszystko, ale widocznie nie wszyscy tacy są i nie można ich za to winić. Kolejny przykład natury człowieka, tym razem nie dający zbyt dużych powodów do chwały.
Mam nadzieję, że się zgodzisz. Ty na tym nie tracisz, ja zyskuję. Czysty biznes - zagadnął po krótkiej chwili milczenia żołnierz. Był już pewny, że skryb się zgodzi. Nie dał się namówić od razu, trochę się ponegocjował, pewnie dla przykrej zasady, zupełnie nieakceptowalnej w Bractwie Stali, więc teraz przyszła pora na dokonanie wymiany.

[off]Tu nie chodzi o targowanie się, tylko o brak strat dla danego bunkra. W Fallout Tactics strasznie zdzierali z gracza i w dodatku tłumaczyli to jakimś regulaminem. Na forum Bractwo jest mixem tego z F1 i F2 oraz FTactics. Ale to tak nawiasem. [/off] Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Pon 15:40, 24 Kwi 2006    Temat postu:

Skryba stał ze zdziwioną miną, od kiedy Ian rzucił wzmiankę o zamiarze wspomnienia o nim przełożonym. Kiedy żołnierz przestał mówić, pospiesznie podał swoje argumenty na dowód dobrych chęci:
- Ale przecież regulamin obowiązuje!- nieco nerwowo zaczął skryba.- Nie mogę wydać żołnierzowi sprzętu o mniejszej wartości niż sprzęt oddawany przez żołnierza. Ten układ obowiązuje za każdym razem.- już bardziej opanowany kontynuował- Ja tylko wypełniam swoje obowiązki jak tylko potrafię. Nie jestem ani zachłanny ani chciwy. Ja, Harrison Hruch, znany tu jestem ze sprawiedliwości.
Po wypowiedzeniu tych słów zabrał z blatu stary pancerz i psycho, a na ich miejsce położył lśniący pancerz bojowy nowszej konstrukcji.
- Proszę bardzo, wedle umowy. Coś jeszcze?- zapytał obruszony.

[off]Jeszcze masz czas, by pochodzić po bunkrze i porobić to i owo. Chyba, że chcesz przewinąć czas.[/off]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ian Sanders
Starszy Rycerz Bractwa Stali



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: San Reno

PostWysłany: Śro 7:07, 26 Kwi 2006    Temat postu:

Nie, dzięki. Nie bierz wszystkiego tak na poważnie. I tak o tobie wspomnę w raporcie - Ian, wypowiedziawszy te słowa, założyła na siebie nowy pancerz. Starszy Rycerz ocenił jego stan na bardzo dobry.
Zobaczymy jak się sprawdzi w walce - pomyślał. Właśnie, walka. Do przyjazdu Ryana Gun i Paladyna Richardsona pozostało jeszcze kilka godzin, a zołnierz już się zaczynał nudzić. Z chęcią by sobie pojeździł, ale w tym bunkrze nie było żadnych pojazdów oprócz jego Hummera, więc wątpliwe było, że mieli tu jakieś paliwo, które nie zniszczyłoby silnika samochodu. Poza tym, nawet gdyby mieli coś na stanie i tak by tego mu nie dali, ponieważ byłoby to zbyt dużym marnotrawstwem. Ian skierował się do jakieś sali z bronią i położyła na stół wszystko, co posiadał. Rozebrał swój karabin i zaczął czyścić każdą jego część. Po skończeniu tej czynnośći to samo zrobił z pistoletem. Lubił, gdy broń działa bez zarzutu. Przecież to ona decyduje o jego życiu. Jeśli pojawi się chociaż najmniejszy błąd i broń przestanie strzelać to może być koniec.

Sanders popatrzył na zegarek. Niedługo mieli pojawić się oczekiwani goście. Ian udał się, by ich osobiście przywitać. Nie chciał się do tego przyznać, ale był niezmiernie ciekawy co mieli mu do powiedzenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Śro 17:40, 26 Kwi 2006    Temat postu:

Była już noc, kiedy generał i pozostała część oddziału pojawiła się w bunkrze. Dwa zaparkowane jeden obok drugiego hummery pochłaniały prawie całą przestrzeń pomieszczenia, dlatego wszyscy przeszli do sali odpraw.
W pomieszczeniu byli wszyscy, którzy zostali wytypowani z Bunkra Fox oraz kilku starszych i skrybów oraz czterech żołnierzy odzianych w T-51b i Nick Jetsky- dowódca Bunkra Ikar. Generał naradzał się jeszcze z Nickiem i grupą skrybów przez kilkanaście minut. Wkońcu na dużym ekranie zaczęła się projekcja, a jeden ze skrybów zabrał głos:
- Ykhm, witam was żołnierze. Przedstawię teraz ustalony wcześniej plan. A więc, według zeznań przesłuchanego byłego żołnierza Bractwa, na konwój napadła grupa przestępcza złożona z różnych ras. Nie wiemy, czy jest to pewne, ale w skład tej organizacji wchodzi nawet władca zwierząt manipulującymi Szponami Śmierci i innym zwierzęcym robactwem. Nie jest pewne ile ich jest, ale naturalnie w skład tej bandy wchodzi kilku ludzi, ghuli, super mutantów i prawdopodobnie jeden robot. Przynajmniej według informacji, które dostarczył nam ten podły zdrajca. Dodatkowo trzeba się liczyć, że przeciwko nam zostaną wykorzystane skradzione pojazdy i ładunek, który musimy koniecznie odzyskać.
Na ekranie pokazał się slajd przedstawiający kilka budynków i strażnicze wieże na obrzeżach kompleksu.

- Baza tych... przeciwników znajduje się w górach, na południe od Memphis. Teren bazy jest strzeżony,jednak naszym zwiadowcom udało się podejść wystarczająco blisko, by zebrać potrzebne dane. Prawdopodobnie jest to przedwojenne małe lotnisko, jego teren ogrodzony jest zwykłą przerdzewiałą siatką. Wież strażniczych nie ma zbyt wiele, jednak ich obsługa z bronią ciężką jest ciągle aktywna. Teren wokół bazy patrolują ludzie, ghule i super mutanci. Zazwyczaj poruszają się oni wzdłuż siatki po zewnętrznej stronie. W skład kompleksu wchodzą trzy budynki: 1 to hangar z wieżą kontrolną, która jest świetnym miejscem widokowym na bazę. W hangarze są nasze pojazdy i niewykluczone, że jeszcze jakieś maszyny. Dwójka to jakiś rodzaj magazynu, dobrze strzeżony, prawdopodobnie arsenał i zbrojownia. 3 to koszary i siedziba dowódców. Teren wokół bazy nie jest zaminowany. Czy są jakieś pytania albo propozycje?
Skryba rozejrzał się po sali. Sanders natomiast widział, jak Generał Gun wpatruje się w niego. Ryan nie zdjął hełmu pancerza, ale Ian wiedział, że jego oczy wyczekują właśnie jego ruchu. No cóż, materiał na paladyna musi być błyskotliwy, a to była świetna okazja do wykazania się, jako strateg. Plan uderzenia może i był już opracowany, ale to i tak mogła być jego wielka szansa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ian Sanders
Starszy Rycerz Bractwa Stali



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: San Reno

PostWysłany: Śro 18:21, 26 Kwi 2006    Temat postu:

Ian, zauważywszy wzrok generała natychmiast wstał ze swojego miejsca i trochę głośniejszym niż zwykle głosem powiedział:
Żołnierz, nazywam się Ian Sanders i jestem Starszym Rycerzem Bractwa. To mi przypadł w udziale zaszczyt zbadania miejsca napadu. - Sanders, mimo że nie był dobrym mówcą, nie denerwował się. Nie przeszkadzał mu także fakt, iż plan ataku musiał tworzyć i poprawiać na bieżąco. Nic nie może mu przecież stanąć na drodze do awansu - Na miejscu zbrodni odkryliśmy ślady świadczące o tym, że w ataku na nasz konwój wzięły udział pojazdy latające. Nie zidentyfikowaliśmy ich typu, ale jedno jest pewne - nie możemy ich zlekceważyć. Sugeruję, by nasze uderzenie podzielić na dwie grupy. Jedna uderzy od południa. Będzie ona wyposażona w ciężki sprzęt, skuteczny w niszczeniu wież obronnych. Ich zadaniem będzie zniszczenie dwóch zachodnich dział oraz wyciągnięcie przeciwnika jak najdalej od bazy. Grupa ta powinna być bardzo mobilna. Nie wolno by jej było wdawać się w dalszą walkę. Musiałaby po prostu uciekać przed pojazdami tych ście.. - Ian w porę się powstrzymał, przełknął ślinę i kontynuował:
...nieprzyjaznych istot. Natomiast druga grupa najechałaby z północy. Cięzkie działa nie przeszkodziłyby jej w wejściu na teren bazy, a broń, którą by dysponowała pozwoliłaby teoretycznie na stłamszenie wszelkiego oporu i odparcie możliwych ataków maszyn.
To koniec mojego planu. Zdaję sobie sprawę, że nie jest doskonały i jestem w stanie przyjąć wszelkie krytyczne uwagi
- Ian skończył swą przemowę. Teraz przyszedł czas na ocenę jego planu. Bardzo dużo od niej zależy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ian Sanders dnia Pon 7:37, 01 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Pią 16:12, 28 Kwi 2006    Temat postu:

Niektórzy pokiwali głowami ze zrozumieniem i docenili plan Starszego Rycerza, inni natomiast wzruszyli ramionami z miną typu "no nie jestem tego taki pewien". Zanim ktokolwiek zdążył się odezwać, w centrum uwagi znalzł się Ryan Gun, ze słowami:
- Tak, plan nie jest zły, jednak nie stać nas na otwartą walkę z użyciem dużej liczby ciężkiej broni. Poza tym, nie zaatakujemy jutro, tylko jeszcze dziś w nocy. Element zaskoczenia i błyskawiczny atak z kilku stron dadzą nam przewagę i z pewnością zmniejszą nasze straty.
Ryan wziął długą i cieńką tyczkę, którą zaczął wskazywać poszczególne miejsca na projekcji.
- Już zatwierdzony plan przewiduje takie działanie: umieszczamy po jednym strzelcu z wyrzutnią rakiet na wieżyczkę. Zostaną oni umieszczeni jak najbliżej i w miarę w bezpiecznej odległości od wieży. W północno-zachodniej przełęczy będą czekać dwa hummery z oddziałami z Bunkra Fox. Z drugiej, wschodniej strony będzie oczekiwać na znak transporter z dowódcą Nickiem Jetskym i czterema Rycerzami. Każdy zostanie wyposażony w urządzenie, dzięki któremu będzie miał łączność z każdym. Kiedy wydam rozkaz ataku, wyrzutnie zlikwidują wieżyczki, jednocześnie hummery i transporter ruszą na bazę. Ogrodzenie stanowi tylko uszkodzona siatka, więc poprostu się przez nią przebijemy i błyskawicznie wtargniemy do hangaru. Jest to kluczowy budynek, zwłaszcza, że jest na środku, a wieża kontrolna jest świetnym miejscem strzeleckim. Oczywiście od razu przejmujemy nasze pojazdy, które powinny tam być. Transporter przyjedzie prawie równocześnie z drugiej strony, dając nam niezbędne wsparcie. Jeżeli chodzi o strzelców z wyrzutniami, to ich rola się kończy, gdyż nie mogą ostrzeliwać budynków, mogliby zniszczyć naszą pszesyłkę, po którą się właśnie tam wybieramy.
Generał opuścił tyczkę, stanął na środku projekcji, wtapiając się w obraz i powiedział:
- A więc pamiętajcie: strzelcy niszczą wieżyczki, hummery zajmują hangar, transporter ubezpiecza. No, a teraz jazda do zbrojowni! Kwatermistrz ma już listę tego co ma wam dołożyć do ekwipunku. Do zobaczenia i powodzenia żołnierze!
Tłumek oddał salut i udał się pospiesznie do zbrojowni. Zaraz zacznie się atak na bandytów wszelkiej maści.
Kolejka po ekwipunek szybko malała. Wkońcu przyszła kolej Iana.
- Witam ponownie!- powitał go mimo wszystko serdecznie kwatermistrz.- Już patrzę na listę... O! Radio... i to wszystko.- zadecydował, kładąc radio na blacie.- Pamiętaj, że ten sprzęt jest do oddania, my go tylko tobie pożyczamy.- przypomniał.- Powodzenia! Następny!.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ian Sanders
Starszy Rycerz Bractwa Stali



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: San Reno

PostWysłany: Sob 7:48, 29 Kwi 2006    Temat postu:

Mimo że Ian nie wymyślił nic lepszego, ciągle nie był przekonany do planu Generała. Musieli działać błyskawicznie, by bandyci nie wyciągnęli swojego asa - samolotów. Wtedy tylko budynki stanowiłyby dla nich ochronę, a Bractwo sstraciłoby maszyną, ponieważ ta zapewne by uciekła. Chociaż jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, nikt nie zdąży nawet uruchomić latającego pojazdu.

Ian podszedł do Kwatermistrza i nic nie mówiąc odebrał swój sprzęt. Radio, nieźle. Szkoda tylko, że to tylko z pozoru radio. Kilka lat temu Ian po raz pierwszy w życiu usłyszał prawdziwą muzykę, muzykę klasyczną sprzed kilkuset lat. Tamte czasy, zwane romantyzmem, musiały być piękne skoro ludzie właśnie wtedy wymyslili coś tak wielkiego. Wtedy to też znalazł pismo, nazywało się....Starszy Rycerz zapomniał jego nazwy, ale nie to się liczyło. Przeczytał wtedy o rakietach zdolnych przebywać duże odległości i trafiać w wyznaczony wcześniej cel. Gdyby teraz Bractwo dysponowało takim sprzętem, gdyby mogło tylko go użyć, byłoby niepokonane. Sanders postanowił, że przeprowadzi wywiad wśród Skrybów i jeśli to możliwe, wyjedzie w poszukiwania zaginionej broni.

Teraz wszedł do Hummera, który miał go zawieźć na miejsce walki i czekał razem z innymi na wyjazd do bazy tych pustynnych ścierw. Wkrótce będzie ich o kilkanaście istot mniej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Nie 19:03, 30 Kwi 2006    Temat postu:

W szarawym hummerze z domieszką rdzy i brudu, w którym siedział Ian byli również Ryan i Richardson, a także Ben i Zach oraz jeden z rycerzy, który dzierżył w swoich rękach karabin laserowy. Ich hummer ruszył, wyjeżdżając na ciemne pustkowia oświetlone wątłym blaskiem księżyca.
Tuż za nimi pojechał drugi hummer z pięcioma rycerzami, a za nimi transporter z Jetskym i czterema żołnierzami w pancerzach wspomaganych.
Podróż trwała tylko chwilę, a pojazdy zaczęły zajmować swoje pozycje.
Ryan Gun kazał zatrzymać hummera i oświadczył:
- Żołnierze, sprawdźcie swoją broń i miejcie oczy dookoła głowy- mówił sprawdzając swojego M60.- Natkniecie się prawdopodobnie na przedstawicieli większości gatunków tych przeklętych pustkowi. Ale my jesteśmy tu po to, by przywrócić ład i porządek tym skażonym ziemiom. My jesteśmy Ameryką!- powiedział podniosłym tonem, po czym włączył swoje radio i rzekł.- Strzelcy zgłaszać swoją gotowość.
- Roger, roger, sir!- zaszczebiotał jakiś wesołkowaty głos.
- Nie wygłupiaj się Jack! To nie jest czas i miejsce do...
- Rycerz Ghorsa melduje swoj gotowość do wykonania rozkazu i pełną sprawność do służby generale Gun! Lepiej?
- ton głosu zmienił się na bardziej oficjalny, jednak nadal zdradzał niepoważne nastawienie jego właściciela.
- O wiele lepiej. Zachowuj się. Pozostali?
- Gotowy.
- Gotowy, sir.
- Gotowy.
- Transporter, jak u was?
- Jesteśmy na miejscu, czekamy na sygnał.

Ryan powiedział ni to do siebie, ni to do innych:
- Zacznijmy więc- ponownie zwrócił się przez radio- Atakujemy, teraz!
Hummerem szarpnęło, kiedy pojazd gwałtownie ruszył, wznosząc kłęby kurzu. Przez okno wozu Ian widział jak prawie jednocześnie cztery rakiety pomknęły w kierunku wieży strażniczych, które trafione zniknęły w jasnych kulach eksplozji i z hukiem runęły na ziemię.
- Brawo strzelcy- powiedział do radia Ryan.
- Dziękuję sir.
Jednak nie czas jeszcze na gratulacje, gdyż w bazie zawył alarm, taki sam, który ostrzegał kiedyś załogę jednostki przed nalotem wroga. Obecnie zwiastował pojawienie się Bractwa Stali i rychłą klęskę bandytów... lub żołnierzy.
Jak na zawołanie z budynków wybiegło kilku mutantów i ludzi, a reflektor na wieży kontrolnej oświetlił hummery podczas szarży na bazę. Rozpędzony samochód uderzył o ogrodzenie, które faktycznie było w bardzo złym stanie i ustąpiło hummerowi, który wdarł się na teren obiektu a jego śladem podążył drugi.
- Trzymać się!- krzyknął Ben, potrąciwszy hummerem jakiegoś super mutanta, który przetoczył się po pojeździe.
- Cholera, Worsd!- zaklął Gun, kiedy kolejne serie z karabinów zagrzechotały o pancerz pojazdu.
Szaleńczy rajd trwał, hummer z tyłu trzymał się blisko, a wrogów coraz bardziej mnożyło się na placu pomiędzy budynkami. Kątem oka Sanders zobaczył błysk w jednym z okien głównego budynku. Rycerz siedzący obok też go zauważył i potwierdził to słowami:
- O k**** m**!!! Uwaga!
Rakieta posłana ku nim eksplodowała tuż przy pojeździe, wywracając go na dach i posyłając na południową ścianę hangaru.
Jednak szczęście sprzyjało chłopcom z Bractwa i żaden nie zginął.
- Cholera, mówiłem Worsd!- powiedział, mimo okoliczności, nawet spokojnie Gun.- Wszyscy żyją?
- Tak.
- Uh, moje żebra.
- Chyba wszystko mam na miejscu.
- Gotowy do akcji.
- Dobrze, musimy zdobyć i utrzymać hangar
.- powiedział Ryan otwierając drzwi wywróconego pojazdu.- Jazda! Ruszać się!- krzyknął prując serią do wyskakujących ze wsząd wrogów.
Misja zamieniła się w rzeźnię.

[off]No dobra, możesz teraz pogodmodzić Very Happy wrogów jest sporo, amunicji wiele. Walka potrwa trochę. Cool [/off]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ian Sanders
Starszy Rycerz Bractwa Stali



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: San Reno

PostWysłany: Pon 7:37, 01 Maj 2006    Temat postu:

Ian błyskawicznie wyczołgał się z przewróconego pojazdu i gdy tylko to zrobił schował się za nim i rozpoczął ostrzał. Starszy Rycerz, wiedząc, że będzie musiał walczyć z mutantami, którzy jak nikt inny mieli twardą skórę, zamiast zwykłych pocisków, wziął kule dum-dum. Wtedy się rozpoczęła istna masakra. Sandersa nikt nie zauważył, toteż on bezkarnie eliminował swoich wrogów. Nagle przed jego lufą pojawił się mutant, który niestety go zauważył. Brat Stali nie zidentyfikował broni swojego wroga - musiał się czym prędzej chować za przewróconym Hummerem. Kiedy to zrobił, poczuł, że pociski zmutowanej istoty lada chwila przebiją pancerz wozu, więc postanowił działać. Położył się na brzuchu i puścił serię strzałów po nogach supermutanta. Ten, pozbawiony już stóp, zawył z bólu i padł kolana. Ian wystrzelił kolejny raz, teraz w kolana. Po chwili zobaczył jak mutant pada na twarz. Jeden pojedynczy strzał zakończył potyczkę. Głowa zielonej istoty pękła niczym arbuz.
Niezłe te kule - mruknął Rycerz - zaiste pociski spełniały swoją rolę doskonale. Przebijały pancerze i masakrowały wnętrze istoty, która miała nieszczęście być trafioną.
Wtedy Sanders zauważył, iż bandyci słabną. Może mu się to wydawało, lecz postanowił wykorzystać sytuację i pobiegł ku hangarowi ciągle ostrzeliwując to ścierwo pustyni.

[off] Dum-dumy nie przebijają pancerzy- są skuteczne na nieopancerzone jednostki. A supermutki mają bardzo twardą skórę. Jednak opis dobry, więc daruje Wink [/off]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna -> Misje Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
BBTech Template by © 2003-04 MDesign
Regulamin